W Niemczech edukacja seksualna jest obowiązkowa od przedszkola. Maluchy uczą się anatomii narządów płciowych przy użyciu podręczników i specjalnie przygotowane lalek. O szczegółach tej edukacji mówiła w wywiadzie dla "Gościa Niedzielnego" socjolog Gabriele Kuby, autorka książki "Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności". Kuby wspomniała m.in. o wydanej przez niemieckie ministerstwo książeczce "ABC małego ciała. Leksykon dla dziewczynek i chłopców". "Dotykanie jąder może być rozkoszne i piękne", "Łechtaczka znajduje się z przodu pomiędzy małymi wargami sromowymi. Dotykanie łechtaczki może dostarczyć wiele rozkoszy", "Prezerwatywy można kupić w różnych kolorach, rozmiarach i gustach smakowych. Dzięki nim można zapobiegać ciąży, uniknąć zarażenia się chorobami", "Bycie lesbijką jest dla niektórych ludzi niezwyczajne, ale to jest zupełnie normalne. Tak jak można mieć ochotę na czekoladę, tak samo kobiety i mężczyźni mogą mieć ochotę na seks z samym sobą" - to tylko niektóre cytaty z tego podręcznika. Do tego są kolorowe obrazki, np. penisa w czasie wzwodu. Jak przyznała Kuby, w przedszkolach odbywa się także nauka masturbacji, a skutki tego są katastrofalne: "Rozstawia się dzieci po kątach i każe przytulać oraz uczy masturbacji". Rodzicom, którzy nie godzą się na obowiązkową edukację seksualną swoich dzieci, grożą kary. W 2009 roku ojcowie ośmiu rodzin, którzy ze względów religijnych nie chcieli, by ich dzieci uczestniczyły w szkolnej seksedukacji, początkowo zostali ukarani grzywnymi. Kiedy odmówili ich zapłacenia, trafili do więzienia - informował portal LifeSiteNews. Rosyjsko-niemieckie rodziny z Salzkotten naraziły się Jugendamtowi nie tylko odmową posyłania dzieci na zajęcia edukacji seksualnej. Nie zgodziły się także na udział dzieci w przedstawieniu "Mein Körper gehört mir" (Moje ciało należy do mnie), które miało je poinstruować, w jaki sposób należy odbywać stosunek płciowy.