Według naukowców, niekorzystne zmiany w strukturze ludności będą najbardziej spektakularnym trendem demograficznym pierwszych dekad XXI wieku. Profesor Joel Cohen z uniwersytetów Rockefellera i Columbia przewiduje, że nawet biedne kraje zanotują spadek liczby ludzi młodych. Za 50 lat udział dzieci poniżej 15. roku spadnie w populacji z ponad 30 do 20 proc. Rosnąca długość życia w połączeniu ze spadkiem dzietności zaowocuje starzeniem się populacji. Obecnie co piętnasty mieszkaniec Ziemi ma 65 lat. Za pół wieku w takim wieku będzie co szósty człowiek. - Skończyło się stulecie dzieci, wkroczyliśmy w wiek staruszków - podkreśla Cohen. Jeszcze w górę Dużym zmartwieniem pozostaje przy tym wzrost populacji generowany przez biedne kraje. Co prawda w porównaniu z drugą połową lat osiemdziesiątych, kiedy rocznie przybywało na Ziemi 88 mln ludzi, zanotowano spadek (75 mln w 2005 roku), ale i tak jest to dużo. Obecnie przybywa nas 1,2 proc. rocznie. Pęd do posiadania dużej liczby dzieci zaczął słabnąć w latach siedemdziesiątych początkowo w krajach wysoko rozwiniętych, by przenieść się z czasem do państw nadrabiających zaległości gospodarcze. Z lepszym poziomem życia wiązała się tendencja do posiadania mniejszej liczby potomstwa, które było traktowane z większą troską, a co za tym idzie mogło dożyć późnej starości. Demografowie w swoich prognozach nadal przewidują, że znana z krajów zachodnich tendencja do ograniczania liczby potomstwa zwycięży. Jakość potomstwa wysunie się na pierwszy plan. W efekcie będziemy zdrowsi, ale starsi. Trudne prognozy Mimo że przewiduje się wyhamowanie szybkości wzrostu liczby ludności na świecie, to potrwa to dobrych kilkadziesiąt lat. Według umiarkowanych prognoz, w 2050 roku liczba ludzi na Ziemi będzie oscylować w okolicach 9,2 - 9,3 mld. Bardziej skrajne przewidywania zakładają, że będzie nas 7,5-8 mld albo nawet 12 mld. Nie ma tu jednak pewnej odpowiedzi. Wszystko zależy od tego, jak ukształtuje się przyrost ludności, na który wpływa wiele czynników. Nowy lider Mniej więcej za 25 lat nastąpi zmiana na pozycji światowego lidera w rankingu najludniejszych państw świata. Miejsce Chin, gdzie obecnie mieszka 1,3 mld ludzi, zastąpią Indie, które w tej chwili zamieszkuje 1,1 mld ludzi. Jednak wysoki przyrost naturalny w Indiach ma się utrzymać przez następne dziesięciolecia. W tym momencie w Indiach rodzi się rocznie 15 mln nowych obywateli, czyli dwa razy więcej niż w Państwie Środka. W rezultacie w 2050 roku Indie będzie zamieszkiwać 1,6 mld ludzi, podczas gdy w Chinach będzie mieszkać 1,4 mld. Niewątpliwie przyczyną tego trendu jest polityka demograficzna Chin, w których przepisy prawne regulują ilość potomstwa. Od 2002 roku obywatele Chin mieszkający w mieście mogą mieć jedno, a żyjący na wsi dwoje dzieci. Ziemia się "kurczy" Według brazylijskich uczonych, których prognozy przedstawiła "Gazeta Wyborcza", w 2050 roku Puszcza Amazońska zmniejszy się dwukrotnie. Miejsce tropikalnych lasów zajmą pola uprawne i pastwiska. Zasoby naszej planety są zbyt małe, by zapewnić wszystkim nam komfortową egzystencję. Po to, by nakarmić naszą populację, konieczne będzie niszczenie takich miejsc jak lasy Amazonii. Co więcej, przyrost ludności powoduje rozszerzanie się obszarów biedy. Jest to szczególnie widoczne w Afryce i na Bliskim Wschodzie, gdzie stale przybywa ludzi żyjących w ubóstwie. Jakub Kwiatkowski