Klauzula, która nie weszła w życie, nie pozwoliłaby wywiadowi USA na występowanie do firm internetowych i telekomunikacyjnych z żądaniem udostępnienia danych dotyczących obywateli UE - wynika z dokumentu, do którego dotarł brytyjski dziennik. W styczniu 2012 roku KE odrzuciła jednak ten zapis. Unijna komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding, uważa, że przyjęcie tej klauzuli uniemożliwiłoby amerykańskiemu wywiadowi inwigilację w ramach programu PRISM, o którym stało się ostatnio głośno za sprawą artykułów w "Washinton Post" i "Guardianie", zainspirowanych przez byłego pracownika CIA Edwarda Snowdena. Udostępnił on dwóm dziennikom informacje o szeroko zakrojonej inwigilacji elektronicznej prowadzonej przez amerykańską Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA), polegającej na zbieraniu tajnych danych z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, Facebook, Yahoo, YouTube, AOL. Znakomita większość krajów unijnych opowiedziała się jednak za odrzuceniem zapisu blokującego dostęp do elektronicznych danych obywateli UE - pisze "FT". Europejscy komisarze argumentowali, że przepis ten miałby w praktyce niewielkie znaczenie, zważywszy iż większość serwerów wielkich firm teleinformatycznych i tak znajduje się w USA. Zaś forsowanie takiej klauzuli niepotrzebnie zirytowałoby amerykańskich partnerów tuż przed podjęciem negocjacji o wolnym handlu między UE a USA - wyjaśnia brytyjski dziennik, powołując się na anonimowego rozmówcę. "Wiedzieliśmy już wtedy, że podejmiemy negocjacje handlowe (...) Nie chcieliśmy żadnych komplikacji na tym froncie" - dodaje źródło "FT". Największe amerykańskie firmy technologiczne wraz z Waszyngtonem lobbowały w Europie przeciwko przyjęciu klauzuli, obawiały się bowiem, że przyjęcie takiego zapisu postawi je w trudnej sytuacji, w której będą musiały manewrować między nakazem amerykańskiej administracji, domagającej się zbierania danych, i zabraniającym tego prawem europejskim. Zapis taki jest obecnie ponownie przedmiotem debaty w Parlamencie Europejskim i szefowie wielu amerykańskich firm teleinformatycznych obawiają się, że deputowani - zirytowani skandalem wywołanym rewelacjami Snowdena - przegłosują wprowadzenie w życie przepisu uniemożliwiającego zbieranie danych.