W taki sposób francuskie gazety komentują w piątek czwartkowy wywiad telewizyjny Sarkozy'ego w pierwszą rocznicę prezydentury. Lewicowy dziennik "Liberation" podkreśla z uznaniem zmianę stylu i tonu prezydenta, umieszczając na pierwszej stronie zdjęcie uśmiechniętego z dużym tytułem "Nie denerwuję się, wyjaśniam...". Zwykle bardzo krytyczna wobec głowy państwa gazeta zauważa nowe oblicze Sarkozy'ego, jego powściągliwość i zdolność do samokrytyki. Jednak zdaniem dziennika "zmieniły się co prawda dekoracje, ale nadal trwa ta sama sztuka". "W gruncie rzeczy, to, co najważniejsze pozostaje bez zmian. Najlepszy medialny wizerunek nie może przesłonić faktu, że władza jest zbyt skoncentrowana w jednym ręku, że system podatkowy jest niesprawiedliwy (...), że ustalona odgórnie liczba rocznych deportacji nielegalnych imigrantów mnoży ryzyko dramatycznych incydentów, niemożliwych do przyjęcia z humanitarnego punktu widzenia" - pisze "Liberation". Krytykuje też Sarkozy'ego, że co prawda przyznał się do błędów w polityce informacyjnej, ale w najważniejszych sprawach, jak słaby wzrost gospodarczy i gwałtowne podwyżki cen żywności w kraju, zrzuca winę na czynniki zewnętrzne - "Stany Zjednoczone, ropę naftową i supermarkety". Według prezydenta, głównym winowajcą pogorszenia się sytuacji wielu Francuzów jest wzrost ceny ropy naftowej, kryzys na amerykańskich rynkach finansowych, niebywale wysoki kurs euro w stosunku do dolara i wzrost cen surowców. Przychylne Sarkozy'emu "Le Figaro" także wybija nowy wizerunek znanego dotąd z porywczości polityka, pisząc, że w czasie wywiadu Sarkozy pokazał "wreszcie powagę godną prezydenta, tak jakby "kandydat Sarko" ustąpił ostatecznie miejsca prezydentowi Sarkozy'emu". "Le Figaro" podkreśla, że prezydent nie wycofuje się z żadnej reformy. "Prezydent nie zmienił zdania, uważa, że Francja jest tak bardzo zapóźniona w stosunku do innych krajów w szybko zmieniającym się świecie, że trzeba wszystko zrobić naraz" - pisze "Le Figaro". Gazeta chwali też Sarkozy'ego, że "oględnie obszedł się z Chinami, pozostając wierny obronie praw człowieka w Tybecie". Sarkozy powiedział w czwartek, że "był zaszokowany tym, co się stało w Tybecie" i "że powiedział o tym prezydentowi Chin" Hu Jintao. Dodał jednak, że to właśnie Paryż "powinien stworzyć warunki do dialogu między dalajlamą a władzami chińskimi". Z opublikowanego w poniedziałek sondażu w dzienniku "Liberation" wynika, że 59 proc. Francuzów ocenia mijający rok Sarkozy'ego "raczej jako porażkę", tylko 20 proc. "raczej jako sukces", a 19 proc. - jako "ani jedno, ani drugie".