Dziennikarka RMF FM zdobyła już dokument rezolucji w sprawie Polski. To raptem jedna strona, czyli mniej niż dotychczasowa rezolucja w kwestii praworządności w naszym kraju. Tym razem chodzi o wsparcie dla działań KE, która 20 grudnia rozpoczęła procedurę art. 7 wobec Polski. Tekst może się poszerzyć, gdyż eurodeputowani będą mogli składać poprawki przed głosowaniem na sesji plenarnej. Liderom grup politycznych zależy jednak, żeby tekst nie dotyczył innych spraw, tylko był wsparciem dla KE. Na razie z projektu wynika, że eurodeputowani z zadowoleniem witają decyzję Komisji w sprawie art. 7, popierają rekomendacje dla Polski i wzywają Radę Unii Europejskiej do szybkich działań. W tekście nie ma natomiast żadnego odniesienia do rozpoczętych przez rząd Mateusza Morawieckiego rozmów z KE. Nie ma ani słowa o spotkaniu Morawiecki-Juncker z 9 stycznia czy Czaputowicz-Timmermans z 21 stycznia, tak jakby w PE nie zauważano "nowego otwarcia". "Nie ma o nowym dialogu" - przyznaje Michał Boni (PO) z komisji ds. wolności obywatelskich. "Chodziło o ustosunkowanie się PE do decyzji KE o art. 7" - wyjaśnia eurodeputowany. Jego zdaniem w pierwszym punkcie tekstu jest "zachęta, żeby rozmowy się dalej toczyły". Chodzi o paragraf, w którym komisja ds. wolności obywatelskich "z zadowoleniem przyjmuje decyzję Komisji (Europejskiej) z dnia 20 grudnia 2017 r. o aktywowaniu art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej w odniesieniu do sytuacji w Polsce i popiera wezwanie Komisji skierowane do polskich władz w celu rozwiązania problemów". Pierwotnie liderzy największych grup politycznych planowali, żeby rezolucję przyjąć na sesji lutowej europarlamentu, jednak podczas tej sesji PE ma zająć się już praworządnością w Rumunii. A to mogło by być postrzegane jako "przesada", by omawiać wewnętrzne sprawy aż dwóch krajów członkowskich. Katarzyna Szymańska-Borginon