Wiceszefowa generalnej administracji prasy i publikacji Li Dongdong powiedziała, że proponowane zaostrzone regulacje przewidują stworzenie "pełnej bazy danych ludzi, którzy angażują się w niezdrową zawodową działalność". Dziennikarze, którzy trafią na listę, "będą wykluczeni z pracy reporterskiej i redagowania wiadomości" - zaznaczyła Li, cytowana przez chińskie agencje. Podjęcie takich kroków uzasadniła koniecznością "stanowczego powstrzymania fałszywych informacji". Krytycy pomysłu są przekonani, że rzeczywistym celem jest możliwość zwalczania przez Partię Komunistyczną niepokornych dziennikarzy i redaktorów, którzy walczą z cenzurą. "Walka z fałszywym informacjami to przykrywka. Wszystko można określić jako fałszywe newsy" - zwrócił uwagę Li Datong, były redaktor oficjalnego "China Youth Daily". Li został usunięty z pracy za krytykowanie cenzury. Chińskie media są kontrolowane przez państwo. Jednak wiele z tysięcy tytułów walczących o przetrwanie na brutalnym rynku decyduje się przyciągnąć czytelników informacjami o korupcji czy występkach przedstawicieli władzy. Jednocześnie pojawiają się doniesieniach o dziennikarzach, którzy przyjmują łapówki od firm w zamian za niepisanie o pewnych sprawach, jak katastrofy górnicze. Chińskie władze obawiają się ponadto niepokojów społecznych w związku ze spowolnieniem gospodarczym i zbliżającą się rocznicą protestów na Placu Tiananmen w 1989 roku.