Atak ma nastąpić z pomocą USA, których "pionkiem" stała się Kolumbia. - Oskarżam rząd Kolumbii o działanie spiskowe i przyjęcie na siebie roli pionka imperium USA, o planowanie zbrojnej prowokacji przeciwko Wenezueli - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami w stolicy kraju Caracas. Przez Kolumbię "przygotowywana jest militarna napaść na Wenezuelę" - ogłosił, bez podawania jakichkolwiek dowodów, populistyczny polityk wenezuelski, znany ze swych lewicowych i antyamerykańskich poglądów. Jego oskarżenia zbiegły się w czasie z wizytą w Kolumbii sekretarz stanu USA pani Condoleezzy Rice, która w piątek opowiedziała się po stronie kraju - gospodarza, mówiąc o Kolumbii jako o "dobrym przyjacielu" Stanów Zjednoczonych. Pani Rice wspomniała o trudnościach, na jakie napotyka Kolumbia, ale nie wspomniała o Chavezie i konflikcie z jego rządem. Chavez ostrzegł w piątek władze Kolumbii, by nie próbowały "prowokacji przeciwko Wenezueli" i zapowiedział, że jeśli nastąpi militarne uderzenie, jego kraj przerwie wszelkie dostawy ropy za granicę, co natychmiast podbije światowe ceny tego surowca o ponad 300 procent, do 300 dol. za baryłkę. - Przyjrzyjmy się temu scenariuszowi - powiedział Chavez. - Ceny ropy mogą dojść do 300 dol., ponieważ ropy nie starczy wówczas dla nikogo. - Agresorzy będą musieli przejść po naszych ciałach - podkreślił wenezuelski prezydent, zapowiadając opór do końca. Chavez podkreślił, że "w tych warunkach", przy tak poważnych napięciach, "będzie nam bardzo trudno doprowadzić do normalizacji" stosunków z Kolumbią pod rządami prezydenta Alvaro Uribe. - Niestety, wszystko wskazuje na to, że sprawy będą się pogarszać - zapowiedział.