W negocjacjach z Wielką Brytanią udało nam się zrealizować wszystkie cele - powiedziała premier Beata Szydło po unijnym szczycie w Brukseli. Jest porozumienie, chociaż nie za wszelką cenę - dodała. Na konferencji prasowej w Brukseli szefowa polskiego rządu podkreśliła, że rząd jechał na szczyt, by osiągnąć trzy cele, którymi były: obrona praw polskich pracowników i obywateli, którzy mieszkają w Wielkiej Brytanii, ochrona ich praw w sytuacji, gdyby Londyn opuścił Unię oraz uchronienie samej UE przed wyjściem Wielkiej Brytanii. - Opuszczenie przez Wielką Brytanię UE byłoby bardzo niepożądanym zjawiskiem - oświadczyła premier. - Mogę dzisiaj z satysfakcją powiedzieć, że po trudnych negocjacjach - bo nie były to łatwe rozmowy, które wymagały kompromisów, szukania różnego rodzaju płaszczyzn porozumienia, udało nam się te cele zrealizować - zaznaczyła. Polska była cały czas wspierana przez Grupę Wyszehradzką W tych rozmowach Polska była cały czas wspierana przez Grupę Wyszehradzką - podkreśliła. Dziękowała premierowi Czech Bohuslavowi Sobotce - szefowi prezydencji V4 - za prowadzenie negocjacji, a także premierom Słowacji i Węgier za dobrą współpracę. Po trwających kilkanaście godzin negocjacjach szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował w piątek późnym wieczorem, że obradujący w Brukseli unijni przywódcy jednomyślnie poparli propozycję kompromisu. Według źródeł tekst kompromisu przewiduje, że państwa UE będą mogły dopasować wysokość zasiłków wypłacanych imigrantom na dzieci mieszkające w innych krajach. W przypadku imigrantów, którzy w momencie wejścia w życie przepisów będą już przebywać i pracować w Wielkiej Brytanii (albo innym państwie UE, które skorzysta z tej możliwości) będzie obowiązywać okres przejściowy. Dla tej grupy zasiłki będą mogły być ograniczane dopiero od 1 stycznia 2020 r. Zgodnie z kompromisem tzw. hamulec bezpieczeństwa zakładający ograniczenia w dostępie do nieskładkowych świadczeń pracowniczych w Wielkiej Brytanii dla nowo przybyłych imigrantów z innych państw Unii będzie mógł być utrzymywany przez siedem lat; nie dotknie on osób, które już są i pracują na Wyspach.