Do wycieku metanu doszło w obwodzie mangystauskim w południowo-zachodniej części Kazachstanu na obszarze wydobycia gazu ziemnego i ropy przez spółkę Buzachi Neft. Jak podaje BBC, gaz miał ulatniać się przez ponad pół roku. 9 czerwca 2023 r. podczas prac odwiertowych doszło do wybuchu, w którego wyniku pojawił się pożar. Ulatniający się stale gaz podtrzymywał płomienie miesiącami. Służbom udało się go ugasić dopiero 25 grudnia. Lokalne władze pracują obecnie nad uszczelnieniem odwiertu cementem. Największy tego typu wyciek w historii Metan jest przezroczysty i niezauważalny dla ludzkiego oka. Jego obecność można jednak stwierdzić za pomocą satelitów rejestrujących ślad powstały, gdy przez chmurę gazu przechodzi światło słoneczne. Eksperci, którzy przeanalizowali zdjęcia satelitarne, szacują, że do atmosfery mogło dostać się nawet 127 tysięcy ton metanu. Jeśli szacunki są prawidłowe, oznacza to, że był to największy w historii wyciek spowodowany działalnością wydobywczą i drugi najpoważniejszy tego typu incydent w historii, zaraz po sabotażu gazociągu Nord Stream z 2022 roku. Tragiczne skutki środowiskowe Szef Międzynarodowego Obserwatorium Emisji Metanu ONZ Manfredi Caltagirone zapytany o komentarz w sprawie stwierdził, że skala i czas trwania wycieku są "niespotykane". Nadzwyczajne są także konsekwencje środowiskowe tego zdarzenia. Metan jest bardziej szkodliwym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. Według Międzynarodowej Agencji Energii metan jest odpowiedzialny za około 30 proc. wzrostu globalnych temperatur od czasu rewolucji przemysłowej. Uwolnienie tak dużej jego ilości do atmosfery szkodzi środowisku tak, jak "ponad 717 000 samochodów benzynowych przez rok", podaje BBC News. Spółka przeczy doniesieniom Spółka Buzachi Neft zaprzecza, by incydent był tak poważny, twierdząc, że specjaliści pomylili się w badaniach. Jej przedstawiciele przekazali BBC, że do atmosfery wyciekła jedynie niewielka ilość metanu, a całą resztę stanowiła para wodna i to ją eksperci omylnie wzięli za szkodliwy gaz. Tę argumentacje ma rzekomo potwierdzać analiza zlecona przez spółkę. Jej treść nie jest jednak znana, jako że BBC nie udzielono dostępu do dokumentu. Linii obrony firmy nie potwierdza śledztwo przeprowadzone przez kazachskie władze. Departament Ekologii obwodu mangystauskiego potwierdził, że w pierwszych godzinach po wybuchu poziom metanu w powietrzu był 50 razy wyższy niż jest to dopuszczalne. Następnie, od 9 czerwca do 21 września, stężenie gazu dziesięciokrotnie przekraczało ustalone limity. Z kolei analiza przeprowadzona przez Komitet Bezpieczeństwa Przemysłowego Atyrau wykazała, że odwiert nie był odpowiednio nadzorowany przez spółkę Buzachi Neft. BBC przypomina, że podczas zeszłorocznego szczytu klimatycznego COP28 Kazachstan dołączył do inicjatywy Global Methane Pledge, która zakłada dobrowolne ograniczenie emisji metanu o 30 proc. do 2030 roku. Jednocześnie eksperci ostrzegają, że stoi w obliczu ryzyka kolejnych wycieków gazu ze względu na planowany wzrost produkcji gazu ziemnego. Te obawy potwierdzają niejako słowa urzędników, którzy twierdzą, że "nie ma uniwersalnego rozwiązania, które wyeliminowałoby tego typu incydenty". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!