będzie walczyć z kandydatem prawicy Nicolasem Sarkozym. Dla obojga ogromne znaczenie mają głosy , na którego w pierwszej turze wyborów w minioną niedzielę głosowało 6,8 mln wyborców (18,6 proc.) Bayrou zgodził się w sobotę z Royal w pewnych kwestiach, takich jak potrzeba zreformowania niektórych instytucji, ale w sprawach gospodarczych ich poglądy są rozbieżne. - Nie zgadzam się z orientacją gospodarczą reprezentowaną przez panią Royal i partię socjalistyczną. Ta różnica poglądów jest dość głęboka - oświadczył Bayrou. Jako przykład wymienił obietnice wyborcze Royal opiewające na "około 62 mld euro", podczas gdy dla niego priorytetem jest oddłużenie państwa. "Suma obietnic wyborczych" pani Royal jest "na tym samym poziomie" co obietnice prawicowego kandydata Nicolasa Sarkozy'ego, czyli "około 62 miliardów". - Będzie to zły wybór, gospodarka tego nie wytrzyma - ocenił. - Nie zgadzam się także z tezą, że dając wielu grupom Francuzów pieniądze, ożywimy gospodarkę, bo to się nigdy nie udało(...) Francji potrzeba jest większa konkurencyjność. Przez rozdawanie pieniędzy, których nie mamy, nie sprawimy, że nasz kraj będzie silniejszy niż inne - oświadczył. Pani Royal potwierdziła, że między nią i Bayrou są różnice zdań dot. sfery gospodarczej. Kandydatka socjalistów podkreśliła jednak na początku debaty, że woli ją nazwać raczej dyskusją. Wyraźnie zależało jej na przekonaniu wyborców, że punktów zbieżnych jest między nią a Bayrou więcej niż różnic zdań. Bayrou zapowiedział w środę, że pozostawia swym wyborcom swobodę w głosowaniu w drugiej turze 6 maja. Odmówił jednocześnie odpowiedzi, czy sam odda głos na Royal czy na Sarkozy'ego. Według francuskich mediów, Bayrou skłania się jednak w stronę Royal. Decydująca może się okazać debata telewizyjna z udziałem Sarkozy'ego i Royal, która odbędzie się 2 maja. Sondaże opinii publicznej we Francji dają Royal mniejsze poparcie w drugiej turze niż Sarkozy'emu.