Libertarianin Javier Milei ma w niedzielę zostać zaprzysiężony w obecności takich osobistości, jak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski czy premier Węgier Viktor Orban. Na uroczystości pojawi się także były prawicowy przywódca Brazylii Jair Bolsonaro, który spotkał się z Milei w piątek. W sobotę w Buenos Aires doszło z kolei do rozmów Milei z delegacją Stanów Zjednoczonych. Doradca prezydenta USA Joe Bidena i dyrektor Rady Bezpieczeństwa Narodowego na półkulę zachodnią Juan Gonzalez poinformował, że Waszyngton udzielił wsparcia prezydentowi-elektowi Argentyny w negocjacjach z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (MFW). Przedstawiciel Białego Domu zadeklarował także, że Stany Zjednoczone są gotowe wesprzeć kraj w wydobyciu litu. Stany Zjednoczone zdecydowały się wesprzeć Javiera Milei Gonzalez ocenił, że rozmowy prowadzone dzień przed inauguracją Milei były "bardzo pozytywne" i skupiały się na borykającej się z trudnościami gospodarce kraju. - Myślę, że priorytetem są wyzwania gospodarcze, przed którymi stoi Argentyna - powiedział amerykański polityk. Zapytany o potencjalną umowę ułatwiającą Argentynie zakup używanych amerykańskich odrzutowców F-16, powiedział, że obie strony "prowadzą dyskusje", ale nie podał dalszych szczegółów. Wsparcie ze strony USA jest o tyle ciekawe, że kontrowersyjny polityk jest nazywany przez media "argentyńskim Donaldem Trumpem". "Pana prezydentura była przykładem dla wszystkich nas, którzy bronimy idei wolności, i mam nadzieję, że wkrótce pana poznam" - pisał w kierunku Trumpa. Milei deklaruje jednak, że w polityce zagranicznej będzie prezentował proamerykańskie podejście. Twierdzi ponadto, że jest krytyczny wobec Chin - w kampanii wyborczej zapowiadał bowiem, że "nie będzie robił interesów z komunistami". Wyborcze obietnice "argentyńskiego Trumpa" Argentyna zmaga się z inflacją sięgającą blisko 150 proc., a ponad dwie piąte populacji żyje w biedzie. Dotychczasowy program MFW o wartości 44 miliardów dolarów nie powiódł się, rezerwy netto banku centralnego są głęboko na minusie i gospodarce grozi recesja. Milei ma po inauguracji wdrożyć szereg środków mających na celu ograniczenie wydatków państwa. Będzie to plan terapii "szokowej", który - jak mają nadzieję jego zwolennicy - ustabilizuje gospodarkę, ale będzie bolesny dla Argentyńczyków przynajmniej w krótkiej perspektywie. Polityk obiecywał w trakcie kampanii, że w ciągu 35 lat Argentyna może stać się Stanami Zjednoczonymi, a w ciągu 40 - Irlandią. Jak sam określa jest rynkowym anarchistą, a przez media bywa nazywany "antysystemowym outsiderem". Kontrowersyjne hasła ultraliberała i prawicowca trafiły do argentyńskiego społeczeństwa. Obietnice Milei spodobały się m.in. młodym mężczyznom rozgniewanym sytuacją ekonomiczną w kraju. W kampanii wyborczej polityk zapowiedział wstrząs w wielu instytucjach krajowych, m.in. likwidację banku centralnego, rozliczenie urzędującej "kasty politycznej" czy ograniczenie funkcjonowania państwa. Zaprzeczał zmianom klimatu, określając je "kłamstwem wymyślonym przez lewicę" czy relatywizował zbrodnie popełniane przez ostatnią wojskową dyktaturę w Argentynie. Na wiecach wyborczych pokazywał się z piłą łańcuchową, która miała symbolizować plany cięcia wydatków budżetowych. W trakcie kampanii wypowiadał się także przeciwko aborcji, popierał posiadanie broni palnej na użytek prywatny, czy obiecał zerwanie więzi z Chinami i Brazylią. Milei nie gryzł się też w język. Swojego rodaka papieża Franciszka nazwał "lewicowym sukinsynem" i "imbecylem". W jednym z wywiadów papież, choć nie odniósł się do Milei bezpośrednio, to przestrzegł przed niebezpieczeństwem ze strony "mesjańskich klaunów". Gospodarka Argentyny jest w opłakanym stanie Prezydent Alberto Fernandes zrezygnował z ubiegania się o reelekcję wobec głębokiego kryzysu w jakim znalazła się za jego prezydentury Argentyna. Kraj przeżywa 142-procentową inflację w stosunku rocznym, prognozy na najbliższy rok są jeszcze - i to znacznie - gorsze, a czterech na każdych dziesięciu Argentyńczyków cierpi ubóstwo bądź nędzę. Javier Milei obejmuje przywództwo Argentyny z gospodarką w opłakanym stanie, zadłużoną w Międzynarodowym Funduszu Walutowym na 44 miliardy dolarów. Jego partia Libertad Avanza jest dopiero trzecią siłą polityczną w Kongresie, co znacznie utrudni mu prowadzenie skutecznej polityki. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!