Barszcz Sosnowskiego wydziela trujące aerozole, a jego soki i opary drażnią skórę i układ oddechowy. Oparzenia mogą być także śmiertelnie niebezpieczne dla osób, które mają obniżoną odporność. Zdaniem NIK - pomimo podejmowanych przez samorządy prób walki z rośliną - barszcz Sosnowskiego coraz bardziej rozprzestrzenia się po Polsce. Unijne instytucje dały Polsce pięć lat na przyjęcie przepisów, które pozwoliłyby skutecznie walczyć z rośliną. Termin minął w lipcu 2019 roku, a projekt nie został ukończony. Jak podaje "Fakt" - NIK zauważa, że część fundusze ochrony środowiska nie wydawała pieniędzy na ten cel, choć Polska mogła korzystać z unijnego dofinansowania. Według urzędników, gminy nie były zainteresowane dofinansowaniem. Z kolei zdaniem NIK - samorządy nie wiedziały, że mogą się o takie wsparcie ubiegać. Barszcz Sosnowskiego potocznie zwany jest "zemstą Salina", gdyż zaczęto go hodować w latach 50., jako paszę dla bydła. Szybko jednak wycofano się z tego pomysłu, bo okazało się, że roślina jest toksyczna. Co zrobić przy kontakcie z barszczem Sosnowskiego? Gdy zauważymy roślinę, ważne jest nie tylko by jej nie dotykać, ale w ogóle się do niej nie zbliżać bez odpowiedniego ubrania. Wydzielające się z roślinny lotne olejki eteryczne może na skórę człowieka przenieś wiatr, a w połączeniu ze słońcem, mogą wystąpić oparzenia skóry. "Po kontakcie z barszczem Sosnowskiego, szybko rozwijają się objawy zapalne, obrzęk skóry, pojawiają się pęcherze. Charakterystyczne jest to, że te zmiany ustępują wolno i pozostawiają długo utrzymujące się przebarwienia. Dodatkowo, nasłonecznienie skóry i duża wilgotność sprzyjają reakcjom fotoalergicznym" - tłumaczy dermatolog, Mirosława Lubińska. Jeżeli mieliśmy styczność z tą toksyczną rośliną, należy niezwłocznie umyć ciało dużą ilością wody z mydłem, okryć i nie wystawiać skóry na słońce przez dwa, trzy dni. Jeśli pojawią się pęcherze, trzeba skontaktować się z lekarzem. Gdy zmiany skórne nie są duże, a powstał niewielki rumień, wystarczy zastosować odpowiednie maści i leki przeciwhistaminowe, czasami wymagane jest podanie antybiotyków. Opracowanie: Adam ZygielCzytaj na stronie RMF24.