Już na ostatnim szczycie UE w czerwcu przywódcy państw i rządów jednogłośnie udzielili Portugalczykowi poparcia politycznego. Teraz Barroso potrzebuje jeszcze poparcia większości eurodeputowanych. Głosowanie w sprawie jego zatwierdzenia ma odbyć się dopiero po wakacjach, najpewniej na sesji Parlamentu Europejskiego (PE) we wrześniu, co jest wynikiem porozumienia głównych frakcji politycznych PE: chadeków, socjalistów i liberałów. Socjaliści i liberałowie nie zgodzili się na głosowanie w sprawie Barroso już na inauguracyjnej sesji PE w przyszłym tygodniu, gdyż domagali się czasu na konsultacje programowe z chadeckim kandydatem. Chadecy z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), chcieli głosowania dla pochodzącego z ich rodziny politycznej Barroso już w lipcu. Choć stanowią oni w PE największą frakcję polityczną, to nie mają jednak bezwzględnej większości i musieli ulec socjalistom i liberałom. Szef polskiej delegacji we frakcji socjalistycznej Bogusław Liberadzki tłumaczył PAP we wtorek, że socjaliści zgadzają się, by wskazany przez chadecką frakcję kandydat na szefa KE w pierwszym tygodniu września wystąpił przed frakcją socjalistyczną ze swoim programem, w którym miałby uwzględnić socjalne postulaty lewicy. Dzięki temu mogłoby dojść do głosowania nad kandydaturą Barroso na sesji 14-17 września w Strasburgu. Także nowo wybrany szef frakcji liberalnej ALDE, były premier Belgii Guy Verhofstadt zażądał od ubiegającego się o reelekcję szefa KE szczegółowego programu działania na następne pięć lat, "różniącego się od tego, co było obecnie", oraz "nowej strategii wyjścia z kryzysu".