- Mam ten zamiar - oświadczył na konferencji prasowej. - Chcę moim rozmówcom wykazać, że istnieje sprzeczność między organizacją tak wielkiego święta, jakim są igrzyska olimpijskie, a represjami i napięciami". - Władzom chińskim jasno przedstawię nasze stanowisko - dodał. Ocenił, że jego oficjalna wizyta w Pekinie, zaplanowana "od dawna" na 23-25 kwietnia, w obliczu antychińskich, krwawo stłumionych w marcu protestów w Tybecie "jest jeszcze ważniejsza". Powtórzył, że UE jest "zaniepokojona" łamaniem praw człowieka i wolności wypowiedzi w należącym od 1951 roku do Chin Tybecie. O wiele ostrzejsze stanowisko ma zająć w czwartek Parlament Europejski, przyjmując rezolucję w sprawie Tybetu. "Parlament Europejski stanowczo potępia brutalne represje chińskich służb bezpieczeństwa wobec tybetańskich demonstrantów oraz wszelkie akty przemocy, niezależnie od źródła ich pochodzenia, jakie miały miejsce na ulicach Lhasy i gdzie indziej w Tybecie" - głosi uzgodniony przez główne frakcje polityczne projekt. Eurodeputowani krytykują też Chiny za prześladowanie mniejszości narodowych i blokadę informacyjną Tybetu. W projekcie wzywają Chiny do zaprzestania tych praktyk oraz pełnego otwarcia na zagraniczne media i dyplomatów, a od ONZ domagają się przeprowadzenia międzynarodowego dochodzenia w sprawie zamieszek w Tybecie w marcu, podczas obchodów 49. rocznicy antychińskiego powstania Tybetańczyków. Tybetańskie władze na wygnaniu twierdzą, że zginęło w nich co najmniej 150 osób. Przedmiotem kontrowersji pozostaje natomiast apel o bojkot ceremonii otwarcia igrzysk 8 sierpnia. Podczas specjalnie zwołanej debaty przed dwoma tygodniami takiego apelu domagało się wielu eurodeputowanych. Przewodniczący PE Hans-Gert Poettering zaznaczył w środę, że nie ma natomiast mowy o bojkocie samych igrzysk przez sportowców. W projekcie PE "wzywa do wypracowania wspólnego stanowiska UE dotyczącego obecności szefów rządów i przywódców państw oraz wysokiego przedstawiciela UE (Javiera Solany) podczas ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, z ewentualnym brakiem tej obecności w przypadku niewznowienia dialogu między władzami Chin a Jego Świątobliwością Dalajlamą". Rezolucja, której ostateczny kształt ma być znany w czwartek, nie będzie wiążąca. Koordynator unijnej dyplomacji Solana powtórzył we wtorek, że wybiera się do Pekinu, choć podporządkuje się ewentualnej decyzji UE o bojkocie ceremonii otwarcia. - Poprzednie przypadki mieszania igrzysk olimpijskich z polityką nie kończyły się zbyt dobrze - powiedział, przypominając bojkot igrzysk w Los Angeles i Moskwie. - Ale jeśli będzie wspólne stanowisko UE w tej sprawie, to się mu podporządkuję - oświadczył. Dotąd UE nie wypracowała takiego stanowiska - ministrowie spraw zagranicznych "27" na spotkaniu w Brdzie 29 marca wystąpili tylko z apelem o "konstruktywny dialog" między Pekinem a dalajlamą. Grupa Zielonych i liberałów w PE chce do rezolucji dopisać apel o uwolnienie aresztowanych manifestantów i obrońców praw człowieka. Ich zdaniem dobrym pomysłem byłoby zaproszenie przez Chiny dalajlamy na otwarcie igrzysk. Z kolei prawicowa frakcja UEN proponuje bojkot nie tylko w sytuacji niewznowienia rozmów między władzami Chin a dalajlamą, ale także w przypadku niepotępienia przez Pekin nadużycia siły podczas marcowych protestów oraz "braku znacznej poprawy w dziedzinie ochrony praw człowieka w Tybecie". Po przeciwnej stronie jest skrajna lewica GUE/NGL, która chce potwierdzenia przywiązania Tybetu "do integralności terytorialnej Chin oraz poszanowania zasady polityki jednych Chin".