W październiku ubiegłego roku 56-letni Renaud Prudhomme w towarzystwie córki i przyjaciół przyszedł do baru w Clermont-Ferrand, w środkowej części Francji, gdzie próbował pobić rekord lokalu w liczbie wypitych kieliszków alkoholu. Po wypiciu 56 został odwieziony do domu, a później do szpitala, gdzie zmarł następnego dnia. Barman Gilles Crepin przyznał, że zachęcał mężczyznę do picia, wywieszając na tablicy w barze listę dotychczasowych rekordzistów. Po ogłoszeniu wyroku prawnik barmana zapowiedział apelację. Podkreślił, że Prudhomme od dawna cierpiał na problemy z oddychaniem i nadużywał alkoholu. - Nie możemy wymagać, żeby każdy klient kupujący alkohol przedstawiał barmanowi swoją historię chorób - powiedział adwokat. Z kolei prawniczka reprezentująca córkę Prudhomme'a przekazała, że rodzina zmarłego "z ulgą" przyjęła nałożony na Crepina zakaz pracy w barze. - Chcemy przypomnieć, że niezgodne z prawem jest podawanie alkoholu klientom w zaawansowanym stanie nietrzeźwości - zaznaczyła.