W rozpowszechnionym w poniedziałek we Włoszech liście do minister sprawiedliwości Bardot wyraziła uznanie dla odwagi aresztowanych obrońców zwierząt, którzy w miejscowości Montichiari koło Brescii na północy kraju weszli na teren wielkiej hodowli psów przeznaczonych do laboratoriów i uwolnili z klatek szczeniaki rasy beagle. Policja zatrzymała 12 uczestników tej akcji, a dyrekcja hodowli "Green Hill" oszacowała swoje straty na ćwierć miliona euro. Uwolnione małe beagle zostaną przekazane organizacjom niosącym ratunek zwierzętom oraz rodzinom, które chcą się nimi zaopiekować. Francuska aktorka, od lat zagorzała obrończyni zwierząt, napisała w liście do szefowej włoskiego resortu sprawiedliwości, że uczestnicy akcji uratowali szczeniaki, które "skazane na tortury bądź śmierć nigdy nie zobaczyłyby światła dziennego". "Ci ludzie, którzy są członkami ruchu oporu, mogą zawsze liczyć na moje pełne poparcie, gdyż nie można tolerować skandalu wiwisekcji. Nie mamy prawa zamykać oczu wobec piekła wyrządzanego milionom zwierząt, składanych w ofierze nauki bez sumienia" - oświadczyła Brigitte Bardot. Jej zdaniem aresztowani nie zasługują na karę, ponieważ - jak podkreśliła - "dali dowód człowieczeństwa w świecie, w którym dominuje nikczemność i egoizm".