Istnym tyglem kulturowym jest Raval - dzielnica Barcelony, gdzie co trzeci mieszkaniec jest imigrantem. W tamtejszej szkole uczą się dzieci z czterdziestu krajów. Jednak dyrektor placówki, z którym rozmawiała nasz korespondentka, zaznacza, że klasy nie są podzielone ze względu na religię czy pochodzenie. - Nowi uczniowie są pytani o pochodzenie, ale nie po to, by im dokuczyć. Żyjemy naprawdę bardzo zgodnie - zapewnia. Dowodem tego może być fakt, że na wielkiej tablicy słowo ?matka? napisano w czterdziestu językach, a obok wywieszone są zdjęcia dzieci, ubranych w stroje narodowe. Mimo to na korytarzach wszyscy porozumiewają się po hiszpańsku bądź katalońsku. W szkole co roku odbywa się międzynarodowa fiesta, w czasie której uczniowie prezentują pozostałym swój kraj. Aby dla wszystkich wystarczyło czasu, na święto przewidziany jest cały tydzień.