Sam Jeremiasz B. zaprzeczył, jakoby próbował popełnić samobójstwo. Według niego w wiedeńskim areszcie dokonano na niego zamachu. Według rzecznika wiedeńskiej prokuratury Baraninie ani przez chwilę po próbie samobójczej nie groziła śmierć. Jak się spekuluje w Austrii, przestępca chciał jedynie odwlec wydanie wyroku. Liczył być może na to, że ktoś go odbije ze szpitala. Według innych spekulacji Baranina załamał się nerwowo, kiedy się okazało, że nielegalny - jak myślał - telefon komórkowy, który miał w celi, był przez cały czas na podsłuchu. W dodatku na dzień przed ostatnią rozprawą odwiedziła go żona i od niej dowiedział się, iż proces w Polsce rozwija się dla niego niepomyślnie. Jeremiasza B. przewieziono wczoraj pancerną karetką w towarzystwie dwóch samochodów policyjnych do tego samego więzienia, w którym był poprzednio. Tym razem jednak do celi pod specjalnym nadzorem. Proces ma być wznowiony 19 maja a wyrok ma zapaść 28 maja. Baranina już przed procesem miał powiedzieć swemu obrońcy, że jeśli zostanie skazany, zacznie mówić takie rzeczy iż mogą mieć z tego powodu kłopoty wysoko postawione osoby zarówno w Polsce jak i w Austrii.