"Imigranci mają prawo do ochrony, miłości i wykształcenia. Jednak my jesteśmy szefami rządów i ponosimy odpowiedzialność za obywateli naszych krajów" - powiedział Obama podczas dyskusji z Merkel pod Bramą Brandenburską. Spotkanie zorganizowano w ramach rozpoczętych w środę Ewangelickich Dni Kościoła. Dyskusji, będącej jednym z najważniejszych punktów programu trwających do niedzieli Dni, wysłuchało blisko 80 tys. osób. "Dysponujemy ograniczonymi środkami. Naszym zadaniem jako szefów rządów jest miłosierdzie, solidarność i współczucie wobec potrzebujących, ale musimy działać w ramach obowiązujących przepisów. Ponosimy też odpowiedzialność wobec własnych obywateli, którzy nas wybrali. Pogodzenie tych spraw nie jest łatwe" - mówił Obama. "Możemy natomiast stworzyć szanse ludziom w ich własnych krajach" - zaznaczył. Jak podkreślił, pomoc dla krajów rozwijających się, rozwiązywanie konfliktów zbrojnych na świecie i walka ze zmianami klimatu nie są jedynie "gestami przyjaźni, lecz działaniami służącymi naszym interesom". Z kolei Merkel broniła swojej polityki migracyjnej. "Setki tysięcy, a może nawet miliony Niemców okazały współczucie, gotowość do przyjęcia (uchodźców) i solidarność - jako wolontariusze i jako pracownicy reprezentujący państwo, pokazując, że jeśli chcemy, możemy zmieniać świat" - powiedziała niemiecka kanclerz. Podkreśliła jednocześnie, że obcokrajowcy, których wnioski o azyl zostały odrzucone, muszą wyjechać z Niemiec. Przyznała, że jako szefowa rządu musi często wybierać między "chrześcijańskim współczuciem a realną polityką". "Szukamy pragmatycznych rozwiązań" - wyjaśniła. Niemieckie władze znacznie zwiększyły od zeszłego roku liczbę imigrantów deportowanych do krajów pochodzenia, w tym do Afganistanu, co spotkało się z krytyką obu Kościołów - protestanckiego i katolickiego. Obama wezwał do walki z ksenofobią, nacjonalizmem i antydemokratycznymi tendencjami przybierającymi jego zdaniem na sile. Apelował o obronę chrześcijańskich wartości. "To ważna bitwa, którą musimy stoczyć" - mówił. Merkel powiedziała, że w polityce kieruje się zasadą stanowiącą pierwszy punkt niemieckiej konstytucji - "Godność człowieka jest nienaruszalna". "Wiara oznacza dla mnie - mówiła - istnienie czegoś, co jest nade mną i we mnie, co sprawia, że jestem stworzeniem bożym, że posiadam zdolności, które są jednak ograniczone". Przyznała, że popełnia błędy, które jednak jej "nie przekreślają". "Ta świadomość prowadzi do pokory" - zaznaczyła. Z Berlina Jacek Lepiarz