- Pokonanie IS wymaga nowego lidera - takie słowa Obamy padły podczas szczytu antyterrorystycznego, który odbył się na marginesie Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Walka z Państwem Islamskim jest przedmiotem wielu rozmów na marginesie Zgromadzenie Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Komisja ds. bezpieczeństwa krajowego w Izbie Reprezentantów USA opublikowała we wtorek raport, w którym krytykuje administrację Baracka Obamy za nieumiejętność powstrzymania rekrutacji Amerykanów przez organizację dżihadystyczną Państwo Islamskie. Według raportu, który powołuje się na wywiad USA, ponad 250 Amerykanów wyjechało z USA, by walczyć w szeregach Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii i innych terrorystycznych organizacjach. To znaczny wzrost w przeciągu jednego roku. Rok temu wywiad USA szacował liczbę Amerykanów w IS na około 100 osób. Dokument - przygotowany przez trzech kongresmenów Partii Republikańskiej i dwóch Partii Demokratycznej - stwierdza, że administracji Obamy brakuje strategii, jak powstrzymać rekrutację. "Spośród setek Amerykanów, którzy poczynili wysiłki, by wyjechać do stref konfliktu w Syrii i Iraku, władzom udało się zakazać wyjazdu tylko części" - głosi raport. Wskazuje też, że "kilkudziesięciu (Amerykanom) udało się wrócić do Ameryki", ale tylko kilku zostało zidentyfikowanych i aresztowanych w tym roku, podczas próby powrotu do USA. Kongresmeni wyrazili też zaniepokojenie rosnącą liczą Europejczyków, którzy podróżowali do Syrii i Iraku i mogą teraz przyjechać do USA bez wnioskowania o wizę. Większość państw Unii Europejskiej jest bowiem objęta amerykańskim programem o ruchu bezwizowym. "New York Times", który jako pierwszy dotarł do raportu już w weekend, wskazywał, że ogólnie rządy mają kłopoty z powstrzymaniem rekrutacji. W ciągu ostatniego roku szeregi dżihadystów z IS wzmocniło 15 tys. ochotników z 80 krajów; w sumie w IS jest już około 30 tys. bojowników z zagranicy. Prezydent USA Barack Obama przewodniczył we wtorek szczytowi zorganizowanemu na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, który był poświęcony walce z terroryzmem i IS. Przyznał, że walka ta jest trudna i zajmie sporo czasu, bo dżihadyści nie tylko są wytrzymali, "ale też bardzo skuteczni w mediach społecznościowych i potrafią przyciągnąć nowych bojowników nie tylko z obszarów, gdzie działają, ale i innych państw". Ale zapewnił, że IS zostanie "osłabione i ostatecznie zniszczone", bo dżihadyści nie mają nic do zaoferowania ludziom poza cierpieniem i śmiercią. USA przewodzą międzynarodowej koalicji ok. 60 krajów dokonującej nalotów na pozycje IS w Syrii i Iraku. Dżihadyści kontrolują obecnie znaczną część terytoriów tych krajów.