Oprócz kościoła w wiosce jest pięć sklepów, poczta, szkoła, posterunek policji oraz dwa puby. W 2006 roku miejscowość liczyła 298 mieszkańców; z okazji wizyty Obamy spodziewane są tam 2 tys. gości. Perspektywa wizyty prezydenta USA w sennej wsi zelektryzowała mieszkańców. Posadzono kwiaty, odmalowano fasady domów, posprzątano ulice. Na cześć gościa nowo otwartą kawiarnię nazwano Obama Cafe. Oczekuje się, że Obama nie wzgardzi piwem w miejscowym pubie. Obama odkrył swoje irlandzkie korzenie dopiero w 2007 roku i od tego czasu szczyci się nimi, mimo że według portalu Ancestry.com jest Irlandczykiem tylko w 3,1 proc. Jego irlandzki przodek Falmouth Kearney wyemigrował do USA w 1850 roku, w czasie klęski Wielkiego Głodu (1845-52). Praprawnuczka Falmoutha Kearneya, Ann Dunham, wyszła za mąż za ojca Obamy - kenijskiego ekonomistę Baracka Husseina Obamę seniora. Falmouth Kearney (1831-78) był synem szewca. Figuruje w księgach miejscowej, katolickiej parafii. Do Nowego Jorku udał się wraz z siostrą i szwagrem za chlebem w wieku niespełna 19 lat. Początkowo osiadł w Ohio, gdzie się ożenił, a następnie przeniósł się do Indiany, gdzie został farmerem. Miał dziesięcioro dzieci. Jedna z jego córek, Mary Ann Kearney, wyszła za mąż za Jacoba Williama Dunhama. Ze związku narodził się syn Ralph Emerson Dunham, który z kolei został ojcem Stanleya Dunhama, ojca Ann Dunham - matki Baracka Obamy. W USA żyje 28 potomków Falmoutha Kearneya. Jest wśród nich weteran wojny wietnamskiej i szkolna pielęgniarka. Ogółem do irlandzkich przodków w spisie ludności z 2009 roku przyznało się 37 mln Amerykanów. W latach 40. i 50. XIX wieku do USA wyemigrowało łącznie 1,7 mln Irlandczyków, szukając ratunku przed głodem i nędzą. Po tak dużym odpływie ludności kraj nie podniósł się przez kilkadziesiąt lat.