Odpowiadając˙z Białego Domu podczas relacji na żywo, amerykański przywódca pierwsze pytanie zadał sobie samemu. Nawiązał do problemu redukcji deficytu. Stwierdził, że należy w tym celu wybrać programy mogące prowadzić do wzrostu (gospodarczego) sugerując takie, które koncentrują się na ochronie środowiska - czystym powietrzu i wodzie. Jak przekonywał Obama, potencjalnym rezultatem fiaska w zmniejszeniu deficytu byłaby spirala drugiej recesji, a może coś gorszego. Przestrzegał, że jeśli Kongres nie zmniejszy deficytu, a skarb państwa nie będzie płacił rachunków, rynek kapitałowy na całym świecie orzeknie, że wiarygodność i zaufanie do USA nic nie znaczą. Prezydent mówił wcześniej o planach redukcji deficytu o cztery biliony dolarów w ciągu 12 lat. Podczas sesji, której moderatorem był współzałożyciel Twittera Jack Dorsey, Obama indagowany był o błędy, jakie popełnił starając się uporać z recesją. Bronił on programu stymulacyjnego dla pobudzenia amerykańskiej gospodarki, jakkolwiek przyznał, że pokonanie trudności zajmie trochę czasu. Na pytanie czy gotów byłby zgodnie z 4 poprawką do konstytucji wydać dekret wykonawczy w sprawie podniesienia limitu zadłużenia, Obama wyjaśniał dlaczego przekraczający 14 bilionów dolarów pułap musi być zwiększony do 2 sierpnia. W jego opinii pojęcie granicy zadłużenia nie jest problemem konstytucyjnym. "Kongres ma obowiązek upewnić się, że płacimy rachunki. Zawsze płaciliśmy je w przeszłości" - argumentował prezydent. Republikanin Tim Scott był pierwszym członkiem Izby Reprezentantów, który mówił o impeachmencie, jeśli Obama pominie Kongres w sprawie podniesienia pułapu zadłużenia. Przypierany do muru powiedział jednak, że nie ucieknie się do tego. Według agencji AP, na kilka godzin przed rozpoczęciem spotkania, pytania przedkładali także polityczni oponenci Obamy. Przywódca większości republikańskiej w Izbie Reprezentantów, John Boehner interesował się tym, czy prezydent zrezygnuje z podwyżki podatków, albo czy umożliwi to tworzenie nowych miejsc pracy? Kandydat na prezydenta Mitt Romney pytał wręcz: "Gdzie są miejsca pracy?" Jak tłumaczył dyrektor Białego Domu ds. cyfrowych strategii, Macon Phillips, celem akcji na Twitterze było "znalezienie nowych możliwości kontaktu z Amerykanami w całym kraju".