W wystąpieniu w Białym Domu Obama pochwalił we wtorek ogłoszone dzień wcześniej przez ministerstwo finansów USA kroki mające na celu przeciwdziałanie zjawisku zwanemu po angielsku "tax inversion". Chodzi o ucieczkę korporacji do krajów, gdzie obowiązują niższe podatki. "Duża firma z USA kupuje małą i wtedy zmienia adres na ten w innym kraju, ale tylko na papierze, by płacić mniejsze podatki, choć to tutaj (w USA) dalej prowadzi większość swej działalności biznesowej" - tłumaczył Obama. Jak dodał, firmy te, pozostając w USA, dalej korzystają z "najlepszych na świecie" amerykańskich technologii i pracowników, ale nie wypełniają obowiązku w postaci płacenia odpowiednio wysokich podatków do amerykańskiego fiskusa. Jak dodał Obama, dzieje się to kosztem zwykłych Amerykanów, a zwłaszcza klasy średniej, bo środki, które nie trafiają do budżetu USA, powinny być zainwestowane w szkoły publiczne, przedszkola czy infrastrukturę. Prezydent USA odniósł się do ujawnianych od niedzieli dokumentów "Panama Papers", które - jak powiedział - pokazują, że unikanie płacenia podatków czy uciekanie do rajów podatkowych to "problem globalny, a nie tylko USA". "Problemem jest to, że wiele z tych działań jest zgodnych z prawem, bo prawo zostało źle zaprojektowane" - powiedział Obama. Wskazał, że także USA mają w swym systemie podatkowym rozmaite luki, które umożliwiają niepłacenie podatków zgodnie z prawem. Z tych luk, dodał, korzystają tylko firmy i najbogatsi obywatele, których stać na prawników ds. prawa podatkowego. Obama ocenił, że działania podejmowane przez ministerstwo finansów USA to krok w kierunku, by "uczynić system bardziej uczciwym", ale nie wystarczą. Podkreślił, że tylko Kongres USA może przyjąć dużą reformę podatkową, by uprościć system podatkowy dla wszystkich i zlikwidować rozmaite ulgi, "z których korzystają tylko najbogatsi, kosztem biednych". Niestety, dodał, kontrolujący Kongres Republikanie byli dotychczas takiej reformie przeciwni. Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)