- Kurs dolara i euro spadnie, jak tylko ludzie przestaną kupować "zielone" za wszelką cenę. Jeśli taka praktyka będzie kontynuowana, kurs będzie wzrastać" - oświadczył zastępca prezesa NBU Anatolij Szapowałow. W poniedziałek za jednego dolara w ukraińskich kantorach żądano prawie 7 hrywien (ok. 3,5 złotego). Za euro chciano ponad 9 hrywien (4,5 zł.), ale nabycie tych walut było niemożliwe. "Jeśli chce pan sprzedać dolary czy euro, to nie ma sprawy, jednak kupno nie wchodzi w rachubę" - usłyszał korespondent PAP w jednym z kijowskich kantorów. Deficyt walut zagranicznych na ukraińskim rynku dotyka nie tylko zwykłych obywateli. Jak oświadczył prezes ukraińskiej kompanii gazowej Naftohaz Ołeh Dubyna, jego firma nie może kupić dolarów, którymi powinna spłacić ponad 2 mld zadłużenia za rosyjski gaz. Zdaniem analityków finansowych rosnące kursy walut to efekt sztucznego utrzymywania kursu ukraińskiej hrywny. - Nie można sztucznie utrzymywać kursu hrywny, gdy widać, że potrzebna jest dewaluacja. Można przeprowadzić ją za jednym razem, jak kilka lat temu w Rosji, bądź stopniowo, jak to dziś robi Ukraina. Spadek wartości hrywny wynika przede wszystkim z braku równowagi między importem a eksportem - powiedział Stefan Perkowski, polski analityk w jednej z ukraińskich firm zarządzających aktywami.