Trwają poszukiwania mężczyzny, którego na krótko przed wybuchem zarejestrowała kamera jednej z telewizji. Według lidera rządzącej w Tajlandii junty wojskowej, zamachowiec był członkiem antyrządowej grupy z północno-wschodniej części kraju. Jak dodał, obecnie służby szukają mężczyzny, widocznego na nagraniu stacji CCTV. Dziennik "Bangkok Post" podaje, że doszło co najmniej do dwóch eksplozji. Najpierw wybuchł ładunek umieszczony przy słupie z liniami elektrycznymi i telekomunikacyjnymi. Później eksplodował kolejny, ukryty w motorze. Eksplozje doprowadziły też do zajęcia się ogniem i wybuchów zbiorników z paliwem dwóch taksówek, znajdujących się w pobliżu. Według policji, eksplozje przy hinduistycznej świątyni Erawan miały siłę wybuchu 5 kilogramów trotylu. Lokalne władze uważają, że zamachy są wymierzone w turystykę, która stanowi jedno z głównych źródeł dochodu w Tajlandii.