Ban ostrzegł przy tym Stany Zjednoczone i Francję, które mogą rozważać takie uderzenia na Syrię, że byłyby one zgodne z prawem tylko wtedy, gdyby miały charakter obronny na mocy Karty Narodów Zjednoczonych lub jeśli zostałyby zatwierdzone przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.Agencja Reutera zauważa, że opinia sekretarza generalnego ONZ wydaje się podawać w wątpliwość legalność amerykańskich planów uderzenia na Syrię bez poparcia ONZ. Ban Ki Mun zastrzegł jednocześnie, że jeśli oenzetowscy inspektorzy potwierdzą użycie broni chemicznej w Syrii, Rada Bezpieczeństwa ONZ - która od dłuższego czasu jest w impasie w sprawie konfliktu syryjskiego - powinna przezwyciężyć różnice i podjąć działanie. - Jeśli zostanie to potwierdzone, jakiekolwiek użycie broni chemicznej przez kogokolwiek w jakichkolwiek okolicznościach będzie oznaczało poważne pogwałcenie prawa międzynarodowego i oburzającą zbrodnią wojenną - powiedział sekretarz generalny ONZ dziennikarzom. - Wszyscy przestępcy muszą być postawieni przed obliczem wymiaru sprawiedliwości. Nie powinno być bezkarności - podkreślił. Prezydent Francji Francois Hollande oświadczył we wtorek, że jego kraj nie podejmie samodzielnie interwencji zbrojnej w Syrii, jeśli przeciwko takiej akcji wypowie się Kongres USA. Przekonanie o tym, że Kongres poprze interwencję w Syrii w odpowiedzi na użycie przez jej władze broni chemicznej, wyraził tego dnia prezydent Barack Obama. Dodał, że Stany Zjednoczone dysponują szerszym planem wsparcia syryjskich rebeliantów zwalczających reżim prezydenta Baszara el-Asada. W trakcie spotkania z przywódcami Kongresu w Białym Domu Obama wezwał parlamentarzystów do szybkiego głosowania w tej sprawie i zaznaczył, że dotyczący Syrii plan USA ma ograniczony zasięg i nie spowoduje uwikłania kraju w długą wojnę, jak w przypadku Iraku i Afganistanu. Kongres będzie mógł rozpatrzyć wniosek Obamy, gdy po wakacyjnej przerwie wznowi obrady 9 września. W ataku chemicznym, do którego doszło 21 sierpnia pod Damaszkiem, mogło zginąć około 1300 osób. Prezydent Obama zapowiedział w sobotę, że będzie zabiegał o zgodę Kongresu na interwencję militarną o ograniczonym zasięgu, która miałaby polegać na uderzeniu w cele reżimu syryjskiego. Wcześniej przeciwko takiej interwencji wypowiedziała się brytyjska Izba Gmin. O tym, że to reżim Asada jest odpowiedzialny za atak chemiczny, przekonane są nie tylko Stany Zjednoczone. W poniedziałek ujawniono także podobne wnioski z raportu francuskiego wywiadu. Z kolei sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen oświadczył, że na podstawie przekazanych mu informacji wywiadowczych jest osobiście przekonany o winie syryjskiego reżimu. Michael Mann, rzecznik szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, potwierdził, że Europejskiej Służbie Działań Zewnętrznych także przekazywane są informacje wywiadowcze mające dowodzić, iż to reżim Asada jest odpowiedzialny za niedawny atak chemiczny pod Damaszkiem. Zastrzegł jednak, że pani Ashton uważa, iż z ostatecznym osądem, kto jest winien użycia broni chemicznej, należy poczekać na raport inspektorów ONZ. Inspektorzy ONZ zakończyli pracę w Syrii w sobotę; ich raport w sprawie użycia broni chemicznej jest oczekiwany w ciągu kilku tygodni.