Jak podały dziś palestyńskie służby medyczne, 10 osób zginęło, a około 30 zostało rannych po tym, jak pocisk rakietowy, wystrzelony przez samolot izraelskiej armii, uderzył w oenzetowską szkołę w Rafah. Palestyńczycy podkreślają, że w szkole prowadzonej przez ONZ chowali się cywile, szukając schronienia przed atakami wojsk państwa żydowskiego. W szkole mieszkało około trzech tysięcy uchodźców. Wystrzelony z samolotu pocisk rakietowy miał uderzyć w wejście do budynku - relacjonuje agencja Reutera. Do tej pory wojsko Izraela nie skomentowało tych doniesień. "To szaleństwo musi się skończyć" Potępiając zbombardowanie szkoły Ban Ki-moon oświadczył, że jest to "moralnie oburzający akt przemocy i przestępstwo". W specjalnym komunikacie wezwał także obie strony konfliktu do porozumienia, ponieważ "to szaleństwo musi się skończyć". Sekretarz generalny ONZ dodał, że Siły Obrony Izraela doskonale zdawały sobie sprawę, iż w szkole znajdują się uchodźcy. Zaapelował również o pociągnięcie sprawców ataku do odpowiedzialności. Wcześniej agencje podawały, że w niedzielę wznowiono ostrzał Rafah, w wyniku którego co najmniej 30 osób zginęło, a wiele zostało rannych. Do ataków doszło mimo deklaracji, że praktycznie osiągnięto jeden z głównych celów operacji zbrojnej, czyli zniszczenia tuneli wykorzystywanych przez Hamas. Palestyńskie władze szacują, że w atakach izraelskich sił zbrojnych, prowadzonych od 8 lipca, zginęło ponad 1708 osób, z czego większość to cywile. Izrael potwierdził natomiast śmierć w walce 64 żołnierzy. Trzech cywilów państwa żydowskiego zginęło podczas ostrzałów pociskami rakietowymi dokonywanymi przez palestyńskich bojowników.