Rosyjska flota w najbliższych dniach będzie ćwiczyć na Bałtyku następujące manewry: stawianie i unieszkodliwianie min, a także niszczenie nawodnych i powietrznych celów. Działania okrętów będą wspierać samoloty i śmigłowce bojowe. Przy okazji każdych manewrów Moskwa podkreśla, że mają one wyłącznie charakter obronny. Jednocześnie rosyjscy politycy i eksperci oskarżają państwa NATO o prowadzenie agresywnej polityki wobec Rosji. W ocenie analityka wojskowego Walerija Jewsiejewa, Moskwa powinna działać bardziej zdecydowanie. -"Biorąc pod uwagę, że NATO nie jest przyjazną nam strukturą powinniśmy dawać adekwatne odpowiedzi. Stany Zjednoczone próbują sprowokować wyścig zbrojeń, a my reagujemy podejmując działania, które nie są środkami bezpośrednimi" - stwierdził rosyjski ekspert, w trakcie konferencji prasowej zorganizowanej przez agencję Ria Novosti. Tymczasem część rosyjskich komentatorów, a także polityków związanych z antyputinowską opozycją oskarża Kreml o prowokowanie napięć w kontaktach z sąsiadami, trwonienie pieniędzy na zbrojenia i prowadzenie agresywnej polityki międzynarodowej nastawionej na konfrontację z NATO i Stanami Zjednoczonymi. Krytyczne głosy w tej sprawie nasiliły się w związku z kampanią wyborczą. Opozycyjna kandydatka Ksenia Sobczak w jednej z przedwyborczych publikacji zarzuciła Władimirowi Putinowi straszenie zagranicznych partnerów potencjałem wojskowym, przedstawianie Zachodu jako wroga Rosji i naruszanie międzynarodowych norm.