Marković, prawa ręka nacjonalistycznego przywódcy Serbów, opowiedziała się za tym w wywiadzie dla austriackiego dziennika "Der Kurier". Jej zdaniem takie superpaństwo byłoby "jedyną szansą" dla mieszkańców Półwyspu. - W Stanach Zjednoczonych ludzie różnego pochodzenia, różnej kultury i różnych wyznań żyją obok siebie. Nie widzę więc powodu, dlaczego miałoby to być niemożliwe na Bałkanach - powiedziała Mirjana Marković, której ugrupowanie - Lewica Jugosłowiańska (JUL) - uważane jest za skrajnie lewicowe i nacjonalistyczne.- Różnice między obywatelami USA są o wiele większe niż między Serbami, Bułgarami, Chorwatami i Słoweńcami - przekonywała Marković. Jej wypowiedź jest o tyle kuriozalna, że państwo Miloszeviciowie, rządzący przez ostatnią dekadę wspólnie Serbią, uznawani są za głównych odpowiedzialnych za serię konfliktów zbrojnych na Bałkanach, w tym za wojny w Chorwacji, Bośni i Kosowie. Mirjanie Marković zarzuca się także brutalne tępienie przeciwników politycznych, w tym udział w zamordowaniu niezależnego dziennikarza i wydawcy Slavko Ćuruvii. Ekipa Slobodana Miloszevicia zmuszona była do oddania władzy po próbie sfałszowania wyborów 24 września i serii potężnych demonstracji opozycyjnych. W mających się odbyć w sobotę wyborach parlamentarnych na postkomunistów głosować chce zaledwie 13 procent ankietowanych. 71 procent zamierza oddać głos na dotychczasową opozycję.