Ulice Bagdadu kontroluje niewielu policjantów. Wojska - nie licząc posterunków przed pałacami Saddama Husajna - nie widać praktycznie w ogóle. Na każdym niemal kroku zobaczyć można podobizny prezydenta. Zdjęcia i portrety Husajna - w mundurze, w garniturze, ze strzelbą, wśród dzieci lub podczas spotkania rządu - wiszą w sklepach, urzędach, w restauracjach, a nawet u fryzjerów. Spokój na ulicach łatwo można zrozumieć, czytając irackie gazety. "Widzę teraz triumf równie jasno, jak przedtem" - prasa cytuje słowa Husajna wielkimi literami na pierwszych stronach. Gazety przytaczają również słowa wiceprezydenta Iraku, który twierdzi, że Bagdad jest gotowy do dialogu z Amerykanami i z ich sojusznikami, jeżeli ci zaprzestaną agresywnej polityki wobec Iraku. Dalej można przeczytać między innymi o słowach poparcia dla Iraku, płynących z... Hanoi, gdzie spotkali się prezydenci Kuby i Wietnamu, oraz o delegacjach, które przybyły do Bagdadu z Mauretanii i Egiptu. Podróż do Bagdadu to nie pierwsza tak niebezpieczna misja Jana Mikruty i Przemysława Marca. Obydwaj reporterzy byli w Pakistanie i w Afganistanie. Znajdowali się w centrum wydarzeń kiedy upadał afgański reżim talibów. Jan Mikruta w listopadzie ubiegłego roku na żywo relacjonował na antenie RMF przebieg akcji odbicia zakładników z moskiewskiego teatru na Dubrowce.