Po upadku reżimu ze szpitali zrabowano wszystko, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Podobnie było w placówce, którą odwiedzili wysłannicy RMF. Złodzieje wynosili łóżka, sprzęt medyczny i leki. Teraz jednak szpital otoczony jest zasiekami z drutu kolczastego, a na dziedzińcu stoją amerykańskie wozy pancerne. Żołnierze dokładnie kontrolują każdego z wchodzących. Do szpitala wstawiono nowe wyposażenie. Lekarze przekonują, że pracuje się lepiej niż przed wojną. Sprzęt, który teraz dostaliśmy jest znacznie lepszy i nowocześniejszy od tego, który mieliśmy. Przez 13 lat sankcji często brakowało leków, a pracowaliśmy na bardzo przestarzałym sprzęcie. Po wojnie wszystko to rozkradziono, dostaliśmy nowe wyposażenie - mówią wysłannikom RMF. Bagdadzkie szpitale otrzymują pomoc od międzynarodowych organizacji - m.in. ONZ czy Czerwonego Półksiężyca. Jednak brak koordynacji powoduje, że jednych leków jest w nadmiarze, innych wcale. Ale nie tego najbardziej obawiają się lekarze. Lękiem napawa ich fakt, że Amerykanie mogliby zrezygnować z ochraniania szpitali; wówczas znów mogłoby dojść do kradzieży.