Były prezydent jest znienawidzony przez talibów i innych ekstremistów, gdyż przyłączył się do rozpoczętej przez Stany Zjednoczone wojny z terroryzmem w następstwie ataków na USA z 11 września 2001 roku i zaczął rozprawiać się z rodzimymi pakistańskimi talibami. Musharraf objął władzę w 1999 r. jako przywódca wojskowego zamachu stanu i na krótko przed wymuszoną przez Zachód rezygnacją ze stanowiska prezydenta w 2008 r. wprowadził w Pakistanie stan wyjątkowy. Po zrzeczeniu się urzędu wyjechał z kraju i mieszkał w Dubaju oraz Londynie. Pakistańscy talibowie zagrozili w sobotę Musharrafowi, że go zabiją, jeśli powróci do kraju. Dzień wcześniej sąd w Karaczi zawiesił nakazy aresztowania Musharrafa w trzech sprawach. Oświadczenie talibów pojawiło się nazajutrz po tym, jak sąd w Karaczi zawiesił nakazy aresztowania przebywającego za granicą Musharrafa w trzech sprawach. Pakistańska prokuratura chciała go aresztować pod zarzutem niedopełnienia obowiązków w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa b. premier Benazir Bhutto, która zginęła w 2007 r. w zamachu. Drugi nakaz dotyczy śmierci Akbara Bugtiego, jednego z przywódców plemiennych w niestabilnej prowincji Beludżystan na południowym zachodzie kraju, który zginął z rąk sił rządowych w 2006 r. W Beludżystanie przez dekady trwała zbrojna rebelia miejscowych plemion, żądających większych udziałów w zyskach z eksploatacji miejscowych bogactw naturalnych - głównie ropy i gazu. Rebelia osłabła po śmierci Bugtiego. Musharraf jest również poszukiwany w związku z bezprawną wymianą całego składu Sądu Najwyższego w 2007 r.; w zmienionym składzie sąd oddalił wnioski opozycji kwestionujące jego wybór na prezydenta. Musharraf, który ma 10 dni na stawienie się w sadzie po powrocie do kraju, wszystkie zarzuty odpiera jako bezzasadne i motywowane politycznie. Sąd zawiesił nakazy aresztowania na 14 dni w pierwszych dwóch sprawach i na 10 dni w ostatniej, umożliwiając mu powrót do kraju. Były prezydent miał się spotkać w niedzielę w Karaczi ze swymi zwolennikami z partii Ogólnokrajowa Pakistańska Liga Muzułmańska, jednak policja nie wydała zgody na to zgromadzenie z uwagi na "poważne zagrożenie zamachem".