Oficjalny komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych mówi o nieznanym losie "kilkorga" polskich obywateli. Lczba zaginionych może wynosić około 10 osób. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, ilu Polaków zostało rannych. Na razie potwierdzone są informacje o dwóch kobietach i jednym mężczyźnie hospitalizowanych w Tajlandii. Kobiety opuściły już szpital, natomiast mężczyzna był operowany i czuje się dobrze. MSZ podkreśla, że ze względu na trwającą cały czas akcję ratowniczą oraz trudności w nawiązaniu kontaktów z osobami przebywającymi na terenach objętych katastrofą liczba poszkodowanych może się zmienić. Resort spraw zagranicznych zaleca też osobom planującym w najbliższym czasie podróż do tych rejonów "daleko posuniętą ostrożność i ponowne rozważenie celowości wyjazdów". Rodziny przebywających w Tajlandii Polaków mogą próbować dowiedzieć się czegoś o ich losie w departamencie konsularnym MSZ pod warszawskim numerem telefonu 523-96-01. Tymczasem łączna liczba ofiar śmiertelnych wczorajszego trzęsienia ziemi i spowodowanej przez nie fali powodziowej tsunami przekroczyła już 23 tys. Najwięcej ofiar śmiertelnych odnotowano na Sri Lance, w Indonezji w Indiach. Tysiące ludzi nadal uważa się za zaginionych. Wśród ofiar jest wielu zagranicznych turystów, spędzających święta w tropikalnych kurortach. Tylko na Sri Lance zginęło w sumie według dotychczasowych szacunków 10 897 osób. W Indiach zginęło co najmniej 6 823 osoby, w tym około trzech tysięcy w stanie Tamilnadu i około trzech tysięcy na indyjskich wyspach Andamanach i Nikobarach. Są też tysiące zaginionych. Indonezyjskie władze szacują obecnie liczbę ofiar na 4725. W Tajlandii zginęło na pewno ponad 1 000 osób, w tym liczni turyści zagraniczni. Rannych zostało w tym kraju 7,2 tys. osób, zaginionych jest 1,2 tys. W Malezji zginęły 52 osoby, rannych jest ponad 200; na Malediwach - 43 zginęły, a 51 uznano za zaginione, w Birmie zginęło 56 osób, a w Bangladeszu co najmniej dwie. Wśród ofiar i zaginionych jest wielu zagranicznych turystów. Tylko według danych władz Sri Lanki, wśród tysięcy śmiertelnych ofiar tsunami jest w tym kraju co najmniej 70 obcokrajowców. Uczęszczane przez zagranicznych turystów miejsca dotknął też kataklizm w Tajlandii. Niszczycielska fala tsunami dotarła też do wybrzeży Afryki Wschodniej, powodując setki ofiar i spore straty materialne. Katastrofalne trzęsienie ziemi, które nawiedziło wczoraj Azję Południowo-Wschodnią, miało siłę 9 stopni w otwartej skali Richtera. Informację taką podał Amerykański Instytut Geologiczny. Wcześniej szacowano, że siła wstrząsów wynosiła 8,9 stopnia. Przedstawiciel AIG, geofizyk Don Blakeman, powiedział, że wyliczenia oparto na nowych danych. Od 1900 roku skorupa ziemska silniej drgała tylko trzy razy. Nowe wstrząsy, fale tsunami i ulewne deszcze - to prognozy meteorologów ze Sri Lanki. Specjaliści wykryli drgania skorupy ziemskiej niedaleko indonezyjskiej wyspy Sumatra i ostrzegają przed nowymi falami, które mają dotrzeć do południowych i wschodnich wybrzeży Sri Lanki. Akcję ratowniczą po wczorajszym kataklizmie utrudnią nadchodzące deszcze. W rejon kataklizmu zaczęła napływać międzynarodowa pomoc. - Stworzyliśmy specjalną grupę kryzysową, w której skład weszli policjanci i oddziały wojska - ich zadaniem będzie pomoc w usuwaniu skutków kataklizmu - mówił prezydent Indii. Władze Tajlandii powołały specjalne centrum ds.zarządzania kryzysem. Na terenach nawiedzonych przez niszczącą falę wprowadzono stan wyjątkowy. Wszystkie loty na te tereny kontroluje rządowe centrum operacyjne. Gotowi do wyjazdu w rejon kataklizmu są także polscy strażacy ratownicy. Jak powiedział Tomasz Czyż, oficer łącznikowy grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Gdańska, ratownicy potrzebują tylko czterech godzin, żeby się spakować, dotrzeć na lotnisko. Na razie decyzja o wyjeździe Polaków w region trzęsienia ziemi nie zapadła.