Pierwsze wyniki mówią, że zdecydowaną przewagę ma kandydat obozu władzy - syn ustępującego prezydenta, 41-letni Ilham. Jak podała Centralna Komisja Wyborcza po podliczeniu głosów z ok. 500 na ok. 5 tysięcy komisji wyborczych, Ilham Alijew zebrał ponad 83 proc. głosów. Jego główny rywal Isa Gambar (partia Musawat) ma ok. 8 proc. głosów. Trzecie miejsce zajmuje na razie Lala Szowket (2,66 proc.). Tymczasem Isa Gambar ogłosił, że to on jest rzeczywistym zwycięzcą wyścigu o prezydenturę. - W wyborach dostałem co najmniej 60 proc. głosów - oznajmił dziennikarzom. - Zamierzamy protestować przeciwko próbom sfałszowania przez władze wyborów - dodał. - Jestem przekonany, że wyborcy będą bronić swojego wyboru, swoich głosów i swojej wolności. Przed budynkiem jego ugrupowania, protureckiej partii Musawat, dzisiaj wieczorem doszło do przepychanki międzykilkusetosobową grupą zwolenników Gambara a policją. Kilkanaście osób, wśród nich policjanci, odniosło obrażenia, kilkanaście innych zatrzymano. Dzisiaj inny lider opozycji Ali Kerimli (Kerimow), który wycofał we wrześniu swoją kandydaturę, popierając lidera Partii Niepodległości Narodowej Azerbejdżanu (AMIP) Etibara Mamiedowa, powiedział w rozmowie telefonicznej z PAP, że dzisiejszym wyborom daleko do miana demokratycznych. - Wyborów nie da się określić mianem demokratycznych. Naszych przedstawicieli wyrzucano w wielu miejscach z komisji,do urn dorzucano wypełnione karty do głosowania, znamy przypadki wielokrotnego oddawania głosu przez osoby związane z partią władzy - powiedział przywódca Ludowego Frontu Azerbejdżanu. Nadużyciom wyborczym zaprzecza obóz władzy. Centralna Komisja Wyborcza podała, że frekwencja wyniosła 71 proc. Uprawnionych do głosowania było 4 mln 337 tys. osób. Podczas sondaży przeprowadzanych przez instytut badawczy przed lokalami wyborczymi 62,78 proc. respondentów zadeklarowało oddanie głosu na Alijewa, 14,65 proc. na Gambara. Oprócz nich kandydowało sześcioro innych polityków, jednak ich wyniki nie przekroczyły w sondażu 3,5 procent. Wstępnych wyników z komisji wyborczych można się spodziewać w nocy ze środy na czwartek, a ostatecznych - w ciągu najbliższych dni. Azerbejdżan to kolejny kraj byłego ZSRR, w którym zwycięzca wyborów był znany zanim wyborcy ruszyli do urn. Wcześniej w ten sam sposób "wybierano" np. prezydenta Czeczenii. Mimo to Zachód nie protestuje, bo Azerbejdżan pod rządami Gejdara Alijewa jest bardzo proamerykański i stabilny, a to kluczowa kwestia w odniesieniu do tak ważnego strategicznie kraju. Wolne wybory - jak się uważa - doprowadziłyby do wojny elit, zaś Ilham gwarantuje spokój, chociaż będzie rządził tak samo, jak jego ojciec. Gejdar Alijew, generał KGB i wysoki funkcjonariusz radzieckiej partii komunistycznej doszedł do władzy 34 lata temu i panował z kilkuletnią przerwą, surowo rozprawiając się z opozycją. - Myślę, że inaczej rządzić Azerbejdżanem się nie da. Ilham z pewnością będzie rządził tak samo, tyle że może maniery będą nieco bardziej światowe, jest znacznie młodszy, bardziej energiczny i współczesny. Mniej będzie partyjności, a więcej playbojstwa i rozrywki - powiedział moskiewskiemu korespondentowi RMF Wadim Dubnow z tygodnika "Nowoje Wriemia". Ilham znany jest z zamiłowania do pięknych kobiet i ruletki. Jak się to odbije na jego polityce, okaże się już wkrótce.