Khadija Ismailowa, prowadząca radiowy talk show, obawia się teraz, że nagranie dokumentujące jej spotkanie z partnerem wywoła oburzenie w konserwatywnym Azerbejdżanie. Wideo nagrano kamerą ukrytą w jej sypialni. Plik umieszczono następnie anonimowo na stronie imitującej witrynę jednego z ugrupowań opozycyjnych wobec rządzącej partii Nowy Azerbejdżan. - Normy społeczne w naszym muzułmańskim społeczeństwie nie są aż tak surowe jak w sąsiednim Iranie - twierdzi Ismailowa - ale podobne do tych obowiązujących w wiejskich regionach Turcji. Honorowe zabójstwa za zachowania niezgodne z obowiązującą moralnością są w Azerbejdżanie akceptowane. Jak podaje CNN, nagranie trafiło do internetu tydzień po tym, jak dziennikarka otrzymała list z groźbami "zawierający zdjęcia natury intymnej". - Otrzymałam przesyłkę z fotografiami sugerującymi, że mam życie seksualne - mówi Ismailowa. - Na załączonym liście napisano: "Ty dziwko, zachowuj się, albo zostaniesz zniesławiona". Jak podaje CNN, władze Azerbejdżanu mogą mieć za złe Ismailowej jej materiały dziennikarskie. Ujawniła ona m.in., że córka prezydenta Ilhama Alijewa może mieć ukryte udziały w jednej z największych w kraju firm telekomunikacyjnych. Połączyła także prezydencką rodzinę z jednym z banków i zawieranymi w nim podejrzanymi transakcjami. Rzecznik prezydenta Alnur Aslanow odmówił skomentowania ujawnionych przez dziennikarkę wiadomości. Potępił jednak zamieszczone w internecie nagranie, obwiniając za nie "wywrotowe siły, które chcą zniszczyć stabilność w Azerbejdżanie". Dodał także, że "władze zrobią wszystko, by wytropić i ukarać tych, którzy stoją za tą brudną kampanią". Ismailowa nie wierzy jednak w szczerość wypowiedzi rzecznika. Twierdzi, że nagranie to sposób, w jaki władza karze ją za jej pracę. Nie byłby to zresztą pierwszy raz. Już wcześniej przedstawiciele rządu oskarżali dziennikarkę o armeńskie pochodzenie. - Sugerowali, że pracuję dla wrogów naszego kraju - mówi Ismailowa. Azerbejdżan i Armenię od dawna dzieli konflikt o region Górskiego Karabachu. Dzień po ujawnieniu nagrania w internecie w prorządowej prasie zamieszczono artykuł na temat dziennikarki. "W swoich artykułach Khadija często domagała się "dajcie mi więcej wolności". Wygląda na to, że teraz ma jej wystarczająco dużo" - napisano. Do władz Azerbejdżanu o przerwanie "brudnej kampanii" wobec dziennikarki zwróciły się już międzynarodowe organizacje dziennikarskie, m.in. Reporterzy bez Granic.