Awaryjne lądowanie boeinga. Wyrwało fragment kadłuba
Podczas lotu boeinga w USA doszło do dekompresji. Nagłe zmiany ciśnienia doprowadziły do rozerwania fragmentu bocznej ściany kadłuba, więc piloci zmuszeni byli awaryjnie lądować. Na pokładzie samolotu linii Alaska Airlines podróżowało 171 osób, nikomu nic się nie stało. Dodatkowej pomocy potrzebowała jedna osoba. Sprawę bada już Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. Linie lotnicze uziemiły całą swoją flotę Boeingów 737 MAX 9.

Do dekompresji doszło w piątek po południu podczas lotu Boeinga 737 MAX 9. Maszyna z lotniska w Portland w stanie Oregon wystartowała o 17:06, a już 20 minut później ponownie na nim lądowała - awaryjnie. Reuters relacjonuje, że samolot linii Alaska Airlines zmierzał do Ontario w Kalifornii, a na jego pokładzie podróżowano 171 pasażerów, a także sześciu członków załogi.
Przed tym, jak część kadłuba po prostu wybuchła, załoga miała zgłaszać problemy z ciśnieniem wewnątrz maszyny. W oświadczeniu wydanym przez linie lotnicze podkreślono, że pracownicy byli przeszkoleni na wypadek takiego zdarzenia i "przygotowani do bezpiecznego zarządzania sytuacją, mimo że takie incydenty zdarzają się rzadko".
USA: Awaryjne lądowanie samolotu. Doszło do dekompresji
"Badamy, co się stało i przekażemy szczegóły, gdy tylko się pojawią" - napisano w komunikacie linii lotniczych. Przekazano także, że zespół techniczny Boeinga jest gotowy, by współpracować. Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu wszczęła w sprawie dochodzenie i zbada szczegółowe okoliczności niebezpiecznego zdarzenia.
W sieci pojawiły się filmy i zdjęcia, zarówno z wnętrza podczas lotu, jak i te pokazujące uszkodzenia samolotu stojącego już na płycie lotniska. Widać na nich, że w samolocie brakuje okna, a także fragmentów bocznej ściany kadłuba czy rozłożone maski tlenowe - opisuje Reuters. Z kolei FlightRadar24 dodaje, że "tylne drzwi wyjściowe oddzieliły się od samolotu podczas lotu".
Awaryjne lądowanie Boeinga 737. Wyrwało fragment bocznego kadłuba
- Nie mogę sobie wyobrazić, czego doświadczyli pasażerowie. Musiałoby być głośno. Wiatr przecinał kabinę. Prawdopodobnie była to gwałtowna i zdecydowanie przerażająca sytuacja - ocenił espert ds. bezpieczeństwa lotniczego Anthony Brickhouse, dodając, że "zawsze gdy dochodzi do gwałtownej dekompresji, pojawia się zagrożenie". - Gdyby ktoś siedział na tym siedzeniu i nie był zapięty, sytuacja byłaby całkiem inna - dodał.
O porażających doświadczeniach w rozmowie z Fox12 Oregon mówią także sami pasażerowie. Z relacji jednego wynika, że ludzie gubili telefony, które zostały wyssane z samolotu.
Po awaryjnym lądowaniu na miejsce przybyły służby, które zajęły się pasażerami. Nie odnotowano poważnych obrażeń - dodatkowej pomocy potrzebowała jedna osoba.
Źródła: Reuters, Fox12 Oregon, Interia
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!