Amerykańskie media pokazują w swych serwisach zdjęcia z dzielnicy willowej w miasteczku Broomfield w stanie Kolorado. W jednym z ogrodów widać spore fragmenty silnika Boeinga, które oderwały się i upadły na ziemię. Policja w Broomfield zapewniła, że nie dotarły do niej żadne informacje o rannych czy szkodach materialnych. W momencie awarii na pokładzie samolotu znajdowało się 231 pasażerów i 10 członków załogi. Podróżujący, z którym rozmawiała telewizja CNN, twierdzą, że zaraz po starcie słyszalna była "potężna eksplozja". Jeden z pasażerów powiedział zaś korespondentowi agencji Associated Press, że wybuch miał miejsce, gdy kapitan wygłaszał swój rutynowy komunikat, a zatem - już po osiągnięciu wysokości przelotowej. Materiały filmowe wskazują, że doszło do zapalenia się silnika. Z komunika Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA), jaki opublikowano w sobotę wieczorem, wynika, że uszkodzeniu uległ prawy silnik maszyny. Do awarii doszło o godzinie 13 czasu miejscowego w sobotę. Policja w Broomfield zaapelowała do mieszkańców, by w żadnym wypadku nie dotykali fragmentów Boeinga, zanim Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) i Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) nie zakończą dochodzenia.