Jako pracownik Akademii Nauk NRD Angela Merkel pełniła w centralnym instytucie chemii fizykalnej (ZIPC) na przełomie lat 70. i 80. funkcję sekretarza do spraw agitacji i propagandy - piszą w książce "Pierwsze życie Angeli M." Ralf Georg Reuth i Guenther Lachmann, powołując się na byłych funkcjonariuszy Wolnej Młodzieży Niemieckiej (FDJ). Publikacja ukazała się w tym tygodniu na niemieckim rynku. Cytują także byłego ministra komunikacji Guenthera Krausego, który kilka lat temu powiedział, że Merkel była odpowiedzialna za "pranie mózgów na marksistowsko-leninowską modłę". "Denerwuje mnie w tej kobiecie to, że neguje bliskie powiązania z enerdowskim systemem" - cytują Krausego autorzy biografii. Jako pierwszy o politycznym zaangażowaniu Merkel w aparacie propagandowym NRD mówił w 2008 roku polityk Lewicy Oskar Lafontaine. Merkel twierdziła dotychczas, że była wówczas pełnomocnikiem do spraw kultury. - Rozdzielałam bilety do teatru i organizowałam prezentacje książek - powiedziała w wywiadzie-rzece "Moja droga" wydanym w 2004 roku. Po ukazaniu się najnowszej biografii szefowa rządu oświadczyła: - Dla mnie najważniejsze jest to, że nigdy niczego nie ukrywałam. Mogę opierać się tylko na własnych wspomnieniach. (...) Jeżeli teraz okazuje się, że było inaczej, to też można z tym żyć. Reuth i Lachmann odkryli ponadto, że Merkel należała do kierownictwa związków zawodowych (BGL) w Akademii Nauk, którego zadaniem było - oprócz organizacji pracy i rozdziału miejsc w domach wczasowych - także ideologiczne szkolenie pracowników. Autorzy książki przypominają przyjęte w 1980 roku stanowisko BGL, w którym mowa jest o kontrrewolucji w Polsce i zagrożeniu, jakie stwarza związek "Solidarność" dla jedności socjalistycznego obozu. Wydarzenia w Polsce wywołały równocześnie ferment wśród obywateli NRD, także członków FDJ. W Templin, miejscowości, w której wychowywała się Merkel, powstało kółko dyskusyjne, którego uczestnicy omawiali sytuację w Polsce. W 1981 roku z inicjatywy Merkel członkowie koła trzykrotnie odwiedzali Polskę. Podczas jednej z takich podróży enerdowscy pogranicznicy znaleźli w torebce Merkel zdjęcia pomnika ofiar w Gdyni oraz pismo i znaczek Solidarności - czytamy w książce "Pierwsze życie Angeli M.". Politycy rządzącej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) widzą w publikacji element kampanii przed wyborami do Bundestagu 22 września. - To bardzo interesujące, że w roku wyborczym naraz pojawiają się sensacyjne odkrycia, które szybko okazują się od dawna znane - powiedziała wiceprzewodnicząca CDU Julia Kloeckner, dodając, że Merkel "też była młodym człowiekiem". Premier Hesji Volker Bouffier uznał informacje o młodości Merkel za "raczej sympatyczne". Były enerdowski opozycjonista Werner Schulz wziął Merkel w obronę. - Nie można było od tego uciec. Każdy próbował, wykorzystując swoje zdolności i talenty, osiągnąć to, co było możliwe. Musieliśmy wkuwać marksistowsko-leninowski alfabet - powiedział Schulz, obecnie polityk Zielonych. Natomiast opozycyjna SPD wezwała Merkel do ustosunkowania się do niejasności. - Pani Merkel musi wyjaśnić, jakie funkcje polityczne pełniła w NRD - oświadczył członek zarządu SPD Ralf Stegner. Cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi pozycja Merkel pomimo zarzutów o zaangażowanie w enerdowski system wydaje się niezagrożona. Jak podała w piątek telewizja publiczna ZDF, 62 proc. Niemców chce, by Merkel pozostała na stanowisku kanclerza. Tylko 29 proc. uważa, że powinien ją zastąpić kandydat SPD Peer Steinbrueck. Merkel kieruje rządem od 2005 roku. Z Berlina Jacek Lepiarz