Mohammed Sztajeh oświadczył, że plan narusza prawo międzynarodowe i "pochodzi od strony, która utraciła swoją wiarygodność jako uczciwy pośrednik w poważnym i prawdziwym procesie politycznym". Posiedzenie rządu Autonomii Palestyńskiej odbywało się w czasie, gdy premier Izraela Benjamin Netanjahu przebywa w Waszyngtonie. Amerykański plan rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskie ma zostać ogłoszony we wtorek. MSZ Iranu: To urojenia Minister spraw zagranicznych Iranu Mohammad Dżawad Zarif nazwał w poniedziałek plan pokojowy Donalda Trumpa "urojeniami". "Zamiast urojeń 'porozumienia stulecia' - które są bez szans na powodzenie - samozwańczy 'mistrzowie demokracji' zaakceptowaliby lepiej demokratyczne rozwiązanie irańskie zaproponowane przez ajatollaha Chameneia: referendum, w którym wszyscy Palestyńczycy - muzułmanie, żydzi lub chrześcijanie - decydują o swojej przyszłości" - napisał na Twitterze Zarif. "Nie będzie dyskusji z Amerykanami" Palestyńczycy odrzucili plan i poinformowali, że nie zostali zaproszeni do Waszyngtonu w celu jego omówienia. Jednak wyżsi urzędnicy palestyńscy potwierdzili w poniedziałek agencji AFP, że Stany Zjednoczone podjęły w ostatnich miesiącach próby skontaktowania się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem, zwłaszcza za pośrednictwem stron trzecich, ale ten odmówił. "Nie będzie dyskusji z Amerykanami, dopóki nie uznają rozwiązania dwupaństwowego" - powiedział AFP jeden z urzędników, proszący o anonimowość. Spekulacje w sprawie "porozumienie stulecia" Izraelskie kanały telewizyjne podały, że plan przygotowany przez Biały Dom przewiduje przekazanie Izraelowi całej Jerozolimy, wszystkich żydowskich osiedli na terenach okupowanych na Zachodnim Brzegu oraz Doliny Jordanu, a państwo palestyńskie będzie mogło powstać tylko wtedy, gdy Autonomia Palestyńska uzna Izrael, a Hamas zostanie rozbrojony. Palestyńczycy domagają się utworzenia państwa, którego stolicą byłaby Wschodnia Jerozolima, a terytorium obejmowałoby Zachodni Brzeg i Strefę Gazy. Przywódca rządzącego w Strefie Gazy radykalnego ruchu palestyńskiego Hamas Ismail Hanija oświadczył w niedzielę, że amerykański plan pokojowy "nie przejdzie" i może nawet doprowadzić do "nowej fazy" w walce Palestyńczyków o ich ziemie. "Nowy spisek przeciwko Palestynie jest skazany na porażkę" - oświadczył Hanija i wezwał inne "frakcje palestyńskie" do szybkiego spotkania w Kairze w celu skoordynowania stanowisk wobec projektu Białego Domu. Napięcie między USA i Palestyńczykami Strona palestyńska bojkotuje inicjatywy Waszyngtonu od grudnia 2017 r., kiedy to Trump ogłosił uznanie przez USA Jerozolimy za stolicę Izraela. Palestyńczycy ocenili wówczas, że decyzja prezydenta USA dyskwalifikuje amerykańską administrację jako bezstronnego mediatora w konflikcie bliskowschodnim. Napięcie między USA i Palestyńczykami wzrosło jeszcze, gdy w listopadzie 2019 r. sekretarz stanu USA Mike Pompeo ogłosił, że izraelskie osadnictwo na Zachodnim Brzegu Jordanu nie jest sprzeczne z prawem międzynarodowym. Lider izraelskiej opozycji: Historyczny kamień milowy Z kolei lider izraelskiej opozycji Benny Gantz pochwalił Donalda Trumpa za opracowanie planu pokojowego dla Bliskiego Wschodu i obiecał pomoc w jego wdrożeniu po marcowych wyborach w Izraelu. "Rzeczywiście, plan pokojowy prezydenta jest istotnym i historycznym kamieniem milowym" - powiedział Benny Gantz po poniedziałkowym spotkaniu z Trumpem w Białym Domu. "Zaraz po wyborach będę pracować nad jego wdrożeniem w ramach stabilnie funkcjonującego rządu Izraela, we współpracy z innymi krajami naszego regionu" - zapewnił przywódca centrolewicowego sojuszu Niebiesko-Biali. Wcześniej w poniedziałek prezydent Donald Trump przyjął w Białym Domu największego politycznego rywala Gantza - premiera Izraela Banjamina Netanjahu. Uznał on, że plan "może być szansą stulecia". Głównymi architektami planu bliskowschodniego, który Trump nazywa "porozumieniem stulecia" lub "ostatecznym porozumieniem", był wysłannik USA na Bliski Wschód Jason Greenblatt, który odszedł już z administracji, oraz zięć Trumpa - Jared Kushner.