Agencja APA pisze, że tylko w maju w Górnej Austrii przestępcy wyłudzili ok. 168 tysięcy euro. Polakowi zarzuca się popełnienie co najmniej sześciu przestępstw i usiłowanie popełnienia przestępstwa w ponad 50 przypadkach. Austriacka policja podkreśla, że grupa jest perfekcyjnie zorganizowana. Jeden ze śledczych powiedział agencji APA, że w Polsce działa swego rodzaju centrum telefoniczne, z którego przestępcy dzwonią do potencjalnych ofiar - najczęściej do starszych pań o "tradycyjnych" imionach, takich jak Anna, Annemarie, Berta, czy Caecillia. Oszuści przedstawiają się jako krewni, zdobywają zaufanie ofiar i proszą o pieniądze. Jeśli ktoś da się oszukać, centrum telefoniczne natychmiast zawiadamia wspólnika, znajdującego się w pobliżu miejsca zamieszkania ofiary, a ten zgłasza się po pieniądze. Śledczy powiedział agencji APA, że podczas jednego z takich oszustw w grudniu zeszłego roku w Styrii między pierwszym telefonem do ofiary a odebraniem pieniędzy minęło zaledwie 13 minut. Od początku tego roku tylko w Górnej Austrii organa ścigania zawiadomiono o ok. 700 oszustwach "na wnuczka". Powołując się na niewymienionego z nazwiska śledczego APA pisze, że polska policja "okazuje niewielką gotowość do współpracy", argumentując, że samo telefonowanie nie jest jeszcze karalne.