Nowe prawo, które zakazuje całkowitego zakrywania twarzy w przestrzeni publicznej, w tym noszenia burki czy nikabu, ma wejść w życiu w ciągu najbliższych 18 miesięcy. Dodatkowo rząd Austrii chce, by migranci, którzy otrzymają prawo pobytu w kraju, podpisywali tak zwaną "umowę integracyjną" i "oświadczenie o wartościach". "Ci, którzy nie zaakceptują wartości Oświecenia, będą musieli opuścić nasz kraj i nasze społeczeństwo" - brzmi fragment dokumentu. Austriacki rząd chce również, by funkcjonariusze policji, sędziowie, prokuratorzy oraz urzędnicy, zostali objęci zakazem noszeni nakrycia głowy podczas wypełniania obowiązków. Dzięki temu będą "ideologicznie i religijnie neutralni". Kanclerz Kern zaznaczył jednocześnie, że chciałby uniknąć sytuacji, w której "600 tysięcy muzułmanów w Austrii mogłoby poczuć się wykluczonymi ze społeczeństwa". "Polityczny islam" Plany rządu odbierane są jako kontra wobec zdecydowanie bardziej radykalnych propozycji nacjonalistyczno-konserwatywnej Wolnościowej Partii Austrii. Jej lider Heinz-Christian Strache wezwał na początku roku do uchwalenia "prawa efektywnie zakazującego politycznego islamu". Strache ocenił, że muzułmańscy migranci mają "mizoginistyczny, antyliberalny i faszystowski światopogląd". "Skończmy wreszcie z polityką islamizacji. W innym wypadku nas Austriaków i Europejczyków czeka smutny finał" - stwierdził lider Wolnościowej Partii Austrii.