Celnikom wydało się podejrzane, że w niespełna stu skrzyniach mieścić się miały używane stare urządzenia techniczne, a wartość przesyłki była niższa niż koszta transportu. Wezwano więc nadawcę, 55-letniego Austriaka i przy nim otworzono tą skrzynię. Owszem - przyznał - to jest broń, ale stara, używana i nic nie warta. Miała ponoć służyć do kręcenia filmu wojennego, ale jakiego filmu i gdzie - na te pytania nie umiał odpowiedzieć. Jedna z gazet napisała, że Austriak od dawna podejrzany był o handel bronią. Teraz znalazły się na niego dowody i dziesięć lat więzienia raczej go nie ominie. Rzecznik słoweńskiej policji wyraził natomiast żal, że prasa ujawniła tę aferę tak wcześnie. Austriak był prawdopodobnie tylko ogniwem długiego łańcucha handlarzy bronią.