Proszony o skomentowanie słów austriackiej minister spraw wewnętrznych Johanny Mikl-Leitner, która wcześniej we wtorek tego nie wykluczyła, Mitterlehner odparł: "To mogło być co najwyżej nieporozumienie". Wypowiadając się przed spotkaniem rządu i organizacji wspierających uchodźców, wicekanclerz zaznaczył, że dalsze zaostrzanie restrykcji granicznych przez Niemcy przyniosłoby w efekcie zwrotny napływ uchodźców. Trzeba by było wtedy także zintensyfikować działania związane z rejestrowaniem migrantów - dodał. Mitterlehner jest wiceprzewodniczącym współrządzącej konserwatywnej Austriackiej Partii Ludowej (OVP), do której należy także szefowa MSW. Mikl-Leitner nie chciała we wtorek udzielić żadnych informacji na temat tego, jak długo kontynuowane będzie wysyłanie uchodźców specjalnymi pociągami do Niemiec. Zapewniła tylko, że Austria utrzymuje ścisły kontakt z niemieckimi władzami. Na uwagę, że kwestia ta interesuje społeczeństwo, a zwłaszcza osoby zamieszkałe przy granicy, odpowiedziała: "To interesuje nie tylko społeczeństwo, ale przede wszystkim także przemytników". Jak zadeklarowała, gdyby na granicy doszło do zwrotnego napływu uchodźców, jedyną szansą na rozwiązanie problemu byłoby uszczelnienie granic, i to z perspektywą użycia siły. "Trzeba być świadomym, że jeśli nie nastąpi rozwiązanie międzynarodowe, będziemy mieli tylko dwie możliwości: albo postępować tak jak dotąd, albo właśnie podjąć na granicy surowe działania, to znaczy także z użyciem siły. Pojawią się wtedy obrazy takie jak w Macedonii, każdy musi być tego świadomy" - ostrzegła. Choć Niemcy przywróciły kontrole na granicach i ograniczyły ruch kolejowy z Austrią, władze austriackie wciąż pozwalają na swobodny napływ migrantów z Węgier. Na wtorkowej konferencji prasowej austriacki socjaldemokratyczny kanclerz Werner Faymann wyraził przekonanie, że Niemcy będą nadal przyjmować syryjskich uchodźców. Jak zaznaczył, zaostrzenie niemieckich kontroli granicznych mogłoby spowodować zwrotny ich napływ i w ten sposób "większe problemy" dla Austrii. Według niego w zasadzie funkcjonuje przyjęte wspólnie z kanclerz Angelą Merkel uzgodnienie, że Niemcy mogą dokonywać kontroli granicznych, ale w taki sposób, by Austria mogła się uporać ze zwrotnym napływem migrantów. Szef austriackiego rządu zadeklarował, że nie wierzy, by Niemcy całkowicie wstrzymały ruch pociągów specjalnych z uchodźcami. "Nie zakładam, a mówi to także zawsze pani kanclerz, że unieważni ona prawo azylowe w Niemczech" - powiedział. Podkreślił, że Niemcy nie zamknęły swych granic, a "wrażenie, iż granice są szczelne, jest fałszywe". W rzeczywistości spośród 167 tys. przybyłych we wrześniu do Austrii uchodźców ponad 90 proc. udało się dalej do Niemiec i Skandynawii. Faymann przypomniał, że Austria nie jest tylko krajem tranzytowym, gdyż kwateruje obecnie u siebie 53 tys. migrantów, podczas gdy Węgry tylko 6 tys. "W Niemczech nie może powstać wrażenie, że Austriacy robią tak jak Węgrzy, że odsyłają (uchodźców) po prostu dalej" - powiedział.