Prowadzący akcję jeszcze wczoraj nie wykluczali, że może ona potrwać nawet do przyszłego tygodnia. Ten nagły postęp to przede wszystkim zasługa śmigłowca transportującego ciała do Salzburga, gdyż pilot zdecydował się na pracę przy bardzo niesprzyjającej pogodzie uznając, że - pomimo silnego wiatru nad Kitzsteinhorn - da sobie radę z lądowaniem. Dlatego akcji nie trzeba było przeciągać. Ostatnie wydobyte ciało nie oznacza jednak końca wszystkich działań związanych z katastrofą. Jeszcze przez kilka tygodni lekarze będą pomagać rodzinom ofiar w odzyskaniu psychicznej równowagi. Nie wiadomo, jak długom potrwa śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny katastrofy. Trudne zadanie stoi także przed austriackim rządem: jak przekonać turystów do przyjazdu w Alpy, skoro teraz gór boją się nawet miejscowi? Kilkunastoletnia dziewczyna, która straciła w katastrofie sześcioro swoich przyjaciół, stwierdziła: "Do takiej podziemnej kolejki nie wsiądę już nigdy w życiu!" W pożarze kolejki zginęło 160 osób. Tylko 12 pasażerom udało się uratować. Z Kaprun relacjonuje specjalny wysłannik radia RMF, Marek Jankowski - posłuchaj: