Afera wyszła na jaw, kiedy nacjonaliści zaczęli posługiwać się publicznie informacjami, które mogli zdobyć tylko poprzez nielegalne podsłuchy i inwigilację. Jeden z podejrzanych policjantów nie wytrzymał ataku mediów i przyznał się do wszystkiego, obciążając jednocześnie innych. Śledztwo trwało dwa lata. Okazało się, że funkcjonariusze wynosili z policyjnego archiwum, a następnie przekazywali nacjonalistom dane, często prywatne, nie tylko czołowych polityków opozycji, związkowców, ale także niewygodnych dla Haidera polityków z jego własnego ugrupowania. W efekcie 11 funkcjonariuszy, w tym osobistego ochroniarza Haidera, zwolniono ze służby. Przeciwko innym zaczął się proces. Grozi im do dwóch lat więzienia.