Mężczyźni są podejrzani o to, że zamiast ścigać Jeremiasza B., domniemanego rezydenta mafii pruszkowskiej w Austrii, otoczyli go dyskretną opieką. Rozprawa zapowiada się bardzo sensacyjnie. Oskarżeni już przed procesem dawali do zrozumienia, że "Baranina" był jednym z czołowych donosicieli austriackich tajnych służb, a chroniąc go, nie działali na własną rękę. Według oskarżonych, Jeremiasz B. stał się niewygodny, kiedy - przeświadczony o swojej bezkarności - zaczął handel narkotykami, kradzionymi samochodami i przemytem papierosów na wielką skalę z Chin do Anglii. Przysłowiowym gwoździem do trumny "Baraniny" stała się jego rola w gangu pruszkowskim. Stał się jego austriackim rezydentem i stamtąd zlecał zabójstwa. Za to też został w lipcu ubiegłego roku aresztowany. "Baranina" jest podejrzany o zlecenie zabójstwa byłego ministra sportu Jacka Dębskiego. Jeremiasz B. odpowie za to w Austrii. W Polsce jedyną osobą, która stanie przed sądem w związku z tym morderstwem jest Halina G., ps. "Inka". Zabójca Dębskiego, Tadeusz M. powiesił się w celi pod koniec czerwca. Media sugerowały, że ktoś mu pomógł pożegnać się ze światem. To dlatego w sierpniu przeprowadzono ekshumację ciała mężczyzny. Jej wyników nie ujawniono.