Każdy uczeń technikum hotelarskiego dostał notebooka z dostępem do Internetu - także w domu - oraz dziesiątki programów na płytach CD ROM. Teksty kontrolne i egzaminy kwartalne uczniowie zdają także na komputerach, a stopnie otrzymują na poczekaniu. Komputery zafundowała Izba Turystyki, bo turystyka w Austrii to pokaźne źródło dochodów. Nauczyciele, zwłaszcza starsi, nie są tymi komputerami zachwyceni. Twierdzą, że po ich wprowadzeniu maleje prestiż profesora, uczniowie wynajdują elektroniczne ściągawki, a z Internetu ściągają w czasie lekcji szlagiery albo nawet obrazki "z panienkami". Jak więc pogodzić dobrodziejstwa techniki z tradycyjnym modelem nauczania? Wydaje się, że Austriacy mają twardy orzech do zgryzienia...