Takie zdjęcie przywódców świata, ubranych w lokalne stroje narodowe, stanowi jedną z atrakcji spotkań APEC, a zdaniem krytyków nawet jedno z najważniejszych wydarzeń szczytów. W Chile politycy pozowali ubrani w tradycyjne poncho; w Chinach - w brokatowe wdzianka ze stójkami, w Indonezji - ręcznie malowane batikowe koszule, a w Wietnamie - jedwabne tuniki aodai. W Australii nie istnieje natomiast nic takiego jak strój narodowy - z wyjątkiem być może aborygeńskich białych malunków na gołym ciele. Stąd dylemat: w co ubrać uczestników szczytu. Jak do tej pory jest to silnie strzeżony sekret. Złośliwi twierdzą, że - jak pisze z Sydney agencja Associated Press - za narodowy strój australijski można uznać męskie kąpielówki Speedo, gumowe klapki "thongi" czy kapelusze z bardzo szerokim rondem, obwieszonym kawałkami korka by odpędzać dokuczliwe muchy.