Pusty, dryfujący katamaran został zauważony przez lotniczy patrol straży przybrzeżnej w środę. Ku zaskoczeniu wezwanego na miejsce patrolu okazało się, że na jednostce pracował silnik, włączone były komputery, a na stole stał pracujący laptop i przygotowany posiłek. Grało radio. Brakowało tylko ludzi. W piątek od rana australijska straż przybrzeżna nadal przeczesywała wody Rafy w nadziei, że trafi na ślad trzech osób, które wybrały się w rejs jachtem. Jak do tej pory nie natrafiono na żaden ślad i nikt też nie potrafi wyjaśnić, co mogło być powodem nagłego opuszczenia pokładu przez ludzi. Na katamaranie pozostał sprzęt ratunkowy, w tym kamizelki; nie został włączony też system wzywania pomocy. - To jedna wielka zagadka - powiedział Jon Hall - rzecznik służb ratunkowych australijskiego stanu Queensland.