Abp Anthony Fischer wskazał w liście do duchownych, że rolę tę przejęłaby świecka, rządowa biurokracja, podczas gdy "troska o zmarłych jest misją duchową, nie świecką". "Nasza wiara uczy, że jest to jeden z naszych uczynków miłosierdzia co do ciała i to leży u podstaw sposobu, w jaki dbamy o nasze cmentarze. Rząd zdaje się widzieć we własności cmentarzy jedynie źródło dochodu, bez wrażliwości na jej element duchowy ani na życzenia rodzin zmarłych" - napisał hierarcha. Zaznaczył, że zapowiedziane 25 maja posunięcie skonsoliduje zarządzanie wszystkimi cmentarzami, które są uważane za grunty publiczne, pod jednym wielowyznaniowym, interdyscyplinarnym zarządem, powołanym przez rząd. Długi przekraczające 300 mln dolarów Minister wody, nieruchomości i mieszkalnictwa Melinda Pavey argumentowała, że jest to konieczne, by stawić czoła brakowi miejsc pochówku i problemom finansowym pięciu dotychczasowych zarządów cmentarzy. Jednym z nich jest Katolicki Metropolitalny Zarząd Cmentarzy, który ma obecnie trzy cmentarze i niedawno zakupił ziemię pod stworzenie dwóch kolejnych.Według Pavey, decyzja została podjęta, gdyż po ustawowym przeglądzie miejsc pochówków "stwierdzono niebezpieczeństwo załamania finansowego". Operatorzy cmentarzy odkryli, że mają długi przekraczające 300 milionów dolarów. "To szokująca decyzja" Na łamach dziennika "The Australian", abp Fisher wyraził opinię, że za planem stoi "chęć wstrzymania tradycyjnych pochówków i zmuszenia wszystkich do kremacji zmarłych, a nawet zamiar likwidacji dotychczasowych grobów, by wykorzystać tereny cmentarne pod budownictwo". Jeszcze ostrzej wypowiedział się na łamach "Catholic Weekly". - To szokująca decyzja - stwierdził. Arcybiskup Fisher stworzył także petycję online - "Ratujmy nasze groby" - i wysłał maile do kluczowych katolickich przywódców, prosząc ich o jej podpisanie. Parafian wezwał do nacisków na posłów, by władze cofnęły decyzję.